Translate

sobota, 24 sierpnia 2013

Ania - Nathan

Pojechałaś z mamą i tatą do Paryża na wakacje. Było strasznie nudno. Rodzice ciągali Cię po wszystkich muzeach. Tym razem poszliście do Muzeum Muzyki. Przewodnik opowiadał o jakichś nutach. Włożyłaś więc słuchawki do uszu i włączyłaś swoją ulubioną piosenkę Karmin - Brokenhearted. Po chwili poczułaś szarpniecie. To Twoja mama wyciągnęła jedną ze słuchawek:
- Anka, dziecko co ty robisz?
- Słucham muzyki.
- Słuchaj co mówi przewodnik, a nie jakieś kocie wycie.
- To jest nudne.
- Jest ciekawsze od ulicznego wycia, no już wyłącz to. - włączył się Twój ojciec.
Oczywiście wywiązała się z tego kłótnia. Wybiegłaś z muzeum. Liczyłaś, że wybiegną za Tobą, ale nic takiego nie zrobili. Mogłaś się tego spodziewać. Dla nich liczyły się tylko te nudy. Usiadłaś na schodach i czekałaś aż wyjdą. Po chwili usłyszałaś dźwięk otwieranych drzwi. Myślałaś, że to oni. Nie mogłaś bardziej się mylić. Za Tobą stał wysoki szatyn w niebieskim full capie. Usiadł obok Ciebie:
- Słyszałem jak pokłóciłaś się z rodzicami... - odezwał się po chwili milczenia chłopak.
- Przepraszam, że musiałeś tego słuchać.
- Nie masz za co, też myślę, że ten przewodnik był nudny.
- Dzięki. - uśmiechnęłaś się.
- Tak przy okazji jestem Nathan. - podał ci rękę.
- Ania.
- Tu jesteś Anno - usłyszałaś głos matki.
- Szukaliśmy Cię, wracamy do hotelu. - rzekł Twój ojciec.
- Ale ja nie chce. - sprzeciwiłaś się.
- Nie interesuje nas to. - pociągnęli Cię za rękę.
- Mam nadzieję, że jeszcze się kiedyś spotkamy - krzyknął Nathan.
- Możesz mnie znaleźć w hotelu New UK. - odkrzyknęłaś, zanim zaciągnęli Cię do samochodu.

*** kilka godzin później***


Wróciłaś do pokoju hotelowego. Rodzice kazali Ci zostać, a sami poszli zwiedzać dalej. I dobrze, miałaś lepsze rzeczy do roboty. Po godzinie usłyszałaś dzwonek hotelowego telefonu:
- Dzień dobry, ktoś do panny Anny.
- Kto?
- Przedstawił się jako Nathan.
- Proszę powiedzieć mu, że za 30 minut zejdę.
Odłożyłaś słuchawkę. Nie myślałaś, że chłopak się zjawi. Wzięłaś szybki prysznic, uczesałaś włosy w warkocz i ubrałaś się w to:

im

Zostawiłaś rodzicom karteczkę, ze wychodzisz i wyszłaś. Nathan czekał na Ciebie przy recepcji. Wyglądał uroczo w spodniach khaki i białym T-shircie z czerwoną różą w ręku. Podeszłaś do niego:
- Cześć.
- Cześć - odparł. - To dla Ciebie. - podał Ci różę.
- Dzięki.
- Nie ma za co. Jeszcze nigdy nie spotkałem dziewczyny, która wyszykowałaby się tak szybko - powiedział chłopak z uśmiechem.
- Serio? To jeszcze mało o nas wiesz.
- Może i tak. Nie miałem za dużo dziewczyn. Idziemy gdzieś czy będziemy tak stać? - zmienił temat.
- Jasne.
- Znam świetne miejsce. - podał Ci szarmancko ramię. - Chodźmy.
Poszliście. Po drodze rozmailiście. Chłopak był bardzo dowcipny. Praktycznie płakałaś ze śmiechu. W końcu doszliście na miejsce. Była to jaskinia z jeziorkiem, koło plaży. Usiedliście na wcześniej przyniesionym kocu i kontynuowaliście pogawędkę. Czas zleciał Wam tak szybko, że nie zauważyliście jak zapadł zmrok. W wodzie pojawiły się błyszczące glony. Wyglądało to niesamowicie. W pewnym momencie kosmyk włosów uwolnił się z Twojego warkocza. Nathan delikatnie włożył go za ucho. Popatrzył Ci w oczy. Miał hipnotyzujące tęczówki. Lekko się do Ciebie przybliżył i musnął Twoje usta. Niespodziewanie Twoi rodzice wpadli do Waszej oazy spokoju. Matka podniosła Cię i wyciągnęła z jaskini, a ojciec zajął się Nathanem. Gdy wróciliście do hotelu zamknęłaś się w pokoju i płakałaś. Rodzice kazali Ci się spakować i następnego dnia wyjechaliście z Paryża, miasta zakochanych...

Nigdy więcej nie spotkałaś Nathana...

KONIEC
-------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że Ci się podoba. Przepraszam, że musiałaś tak długo czekać. Ale mam wenę ostatnio, tyle imaginów pisze teraz  xD to pewnie przez ten wyjazd. :P zapraszam na bloga Julki: http://likeinanightmare.blogspot.com/

środa, 21 sierpnia 2013

Imaginy z Gifami : 

                         

              Max: Wiesz rozmawiałem wczoraj z (T.I) i powiedziała mi, że jej się bardzo podobasz...



               





                *Krępujesz się przez swoim pierwszym razem. Max próbuje cię rozśmieszyć *








*Wywiad*
*Nagle Reporter zadaje pytanie, który nie miało paść*
Reporter: Więc Jay...Łączy cię coś z (T.I) ?







Ty : Sivaaa ! Mam dla ciebie niespodziankę...
*Siva dobrze wie co go tam czeka ...(if you know what i mean :p)







Ty : Tak Nathan'ie James'ie Sykes . Wyjdę za Ciebie...







Max: (Ulubiony członek TW)  poprosił (T.I) o rękę ... Wiesz co to znaczy?
Jay: WIECZÓR KAWALERSKI !








*Twój ojciec nie pozwala ci się spotykać z chłopcami*

Tom: Jeszcze chwila...
Jay: Nie dam rady jak wejdzie jeszcze tamta 2 ..
Nathan: Spokojnie nie jestem taki ciężki...


Tom: TAK!
Nathan: (T.I) ! Gdzie jesteś ? Przyszliśmy do Ciebie !



_______________________________________________________________________________________


Bardzo długo mnie nie było. Nie mam kompletnie weny . A waszych komentarzy jest coraz mniej :c . To one wcześniej nakręcały do pisania... Szkoda że jest ich coraz mniej :c






poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Patrycja - Nathan

Jedziesz pociągiem do przyjaciółki na wakacje. Mieszkała dość daleko, więc podróż miała zając Ci całą noc. Późnym wieczorem spakowałaś potrzebne rzeczy i wyszłaś. Pożegnałaś się z rodzicami i wsiadałaś do wagonu. Odszukałaś swój przedział i zajęłaś miejsce, a właściwie łóżko. Zauważyłaś, że jeszcze 3 miejsca są wolne. Nałożyłaś słuchawki na uszy i zaczęłaś czytać Zmierzch - Stephanie Meyer. Po 5 minutach wszedł jakiś chłopak. Miał czerwonego full capa, brązowe włosy i zielono-niebieskie oczy:
- Dzień dobry - powiedział z uśmiechem.
- Dzień dobry.
Zajął pryczę po drugiej stronie. Wróciłaś do czytania, ale czułaś na sobie wzrok szatyna. Pociąg ruszył. Nikt nie dosiadł się do Was więcej. Po godzinie chłopak odezwał się znowu:
- Może chciałaby pani jabłko?
- Chętnie. - wzięłaś owoc.
- Tak przy okazji jestem Nathan. - podał Ci rękę.
- Patrycja.
- Dokąd jedziesz?
- Do koleżanki, do Miami.
- Ja też.
Uśmiechnęłaś się. Dalej jedliście w milczeniu. Po zjedzeniu postanowiłaś się położyć. Rozłożyłaś się na twardym łóżku. Nie mogłaś spać. Kręciłaś się z boku na bok, w końcu otworzyłaś oczy i zobaczyłaś, że Nathan też nie śpi:
- Też nie możesz spać? - zapytał.
- Nie jestem przyzwyczajona do spania w pociągu.
- Ja też. Spóźniłem się na samolot, więc utknąłem tu.
- Trzeba było się nie spóźniać.
- Wiem, ale myślałem, ze odlatujemy później. - usłyszałaś w jego głosie uśmiech.
I tak zaczęliście rozmawiać. Gadaliście do wczesnych godzin porannych. Żartowaliście, opowiadaliście o sobie. Czułaś się trochę dziwnie opowiadając temu obcemu chłopakowi o swoim życiu, a jednocześnie czułaś, że znasz go od lat. Gdy pociąg dojechał na miejsce pożegnaliście się. Przyjaciółka już czekała na Ciebie:
- Kim był ten przystojniak, z którym rozmawiałaś? - zapytała od razu.
- Witaj Natalia, Ciebie tez miło widzieć.
- Tak, tak miło Cię widzieć, ale kto to był? - ponaglała.
- Ja nie wiem o kim ty mówisz. Żadnego przystojniaka tutaj nie widzę. - zaczęłaś się rozglądać.
- Ten, z którym przed chwilą rozmawiałaś!! - wybuchła.
- Spokojnie, przecież wiem o kogo Ci chodzi. Tylko się z Tobą droczę. - odparłaś ze śmiechem.
- Więc?
- To Nathan, jechał ze mną w przedziale.
- I?
- I co?
- No opowiadaj co dalej.
- Nic, rozmawialiśmy trochę i się pożegnaliśmy. - powiedziałaś.
- No wiesz co?!! Nawet numeru od niego nie wzięłaś?!! Wstydź się!! Myślałam, ze lepiej Cię nauczyłam!!
- Oj tam, chodźmy już do Twojego domu. Jestem padnięta.
- Ta po pogaduszkach z Nathanem. - mruknęła.
Wzięła Twoją walizkę i wsadziła do swojego samochodu. Dojechałyście po 30 minutach. Rozpakowałaś swoje rzeczy. W pewnym momencie Natalia krzyknęła:
- Patrycja, obiaaaaaaaaaad!
- Już schodzę.
Podczas posiłku dużo rozmawiałyście. Miałyście sobie tyle do powiedzenia, w końcu nie widziałyście się przez miesiąc. W połowie dziewczyna zaproponowała:
- Może poszłybyśmy dziś wieczorem na koncert w parku? Gra jakaś fajna kapela.
- Taa, dla Ciebie to kolejna okazja na podryw - mruknęłaś do niej.
- Oj tam zaraz podryw. Po prostu lubię poznawać nowych ludzi.
- Szczególnie singli płci przeciwnej. Poszłaś na górę się wyszykować. Umyłaś włosy, zakręciłaś je na lokówkę i ubrałaś się w to:

koncert

Jeszcze trochę makijażu i byłaś gotowa. Zeszłaś na dół czekając na Natalię. W końcu zeszła na dół. Nie jeden chłopak nie mógłby się jej oprzeć. Pojechałyście na koncert. Przyszło mnóstwo ludzi, ale dopchałyście się do sceny. Po kilku minutach zabrzmiały pierwsze takty piosenki. Zespół wszedł na scenę. Publiczność zaczęła krzyczeć. Chłopaki zaczęli śpiewać. Byli niesamowici. Jeden z nich wyglądał znajomo. Gdy podszedł bliżej sceny zauważyłaś, że to Nathan. Miał niezły głos. Po kilku szybkich piosenkach nastał czas na wolną balladę. Członkowie zespołu wybierali sobie dziewczyny z tłumu. Jeden z chłopaków wybrał Twoja przyjaciółkę. W tym czasie Nath zniknął Ci z oczu. Po chwili poczułaś, że ktoś puka Cię w ramię:
- Jesteś mi coś winna po nieprzespanej nocy - krzyknął chłopak, chwycił Cię za rękę i zaprowadził na scenę.
Usiedliście na brzegu sceny. Nathan objął Cię ramieniem i śpiewał. Czułaś się w jego ramionach bezpiecznie. Ciągle patrzył Ci w oczy. Niestety piosenka się skończyła. Chłopak pomógł Ci wstać i kazał zostać z Natalią za kulisami. Niedługo potem koncert się skończył. Zespół zeszedł ze sceny. Spoceni, zziajani, ale z uśmiechami na twarzy podeszli do Was:
- No to teraz idziemy do klubu, zabawić się - krzyknął loczek.
I tyle ich widziałaś. Nathan zdążył tylko puścić Ci oczko, bo zgarnęli ich do przebieralni. Wyszli po 15 minutach:
- Wszyscy do vana - krzyknął chyba ich ochroniarz.
Nath wziął Cię za rękę i poszliście za tłumem do auta. Pod klubem byliście już po 10 minutach. Zajęliście stolik. Chłopak usiadł obok Ciebie. Wszyscy zamówili drinki. Natalia już po kilku miziała się w koncie z chłopakiem, który ją wybrał do piosenki. Ty i twój nie piliście, więc wyciągnęłaś go na parkiet. Po kilku piosenkach zagrali wolny kawałek. Nathan przysunął się do Ciebie i położył ręce na Twoich biodrach. Ty splotłaś swoje na jego ramionach:
- Wiesz, ciesze się, że nie zdążyłem na ten samolot. - powiedział z uśmiechem.
- Ja też.
- Tylko wiesz, muszę Ci coś powiedzieć.
- Co takiego? - serce zaczęło Ci bić szybciej.
- To nie był mój przedział, w tym pociągu. Usiadłem z Tobą, bo mi się spodobałaś...
- Dobrze, ze to zrobiłeś. - odparłaś szybciej niż pomyślałaś.
- Naprawdę? - zapytał.
- Tak.
Szukał pozwolenia w Twoich oczach. Kiwnęłaś głową. Delikatnie się do Ciebie przybliżył i pocałował Cię.

Od tego czasu jesteś dziewczyną Nathana, a Natalia Toma - chłopaka z koncertu. Chodzicie razem na koncerty Waszych drugich połówek, a ty i Nath częściej jeździcie pociągiem.

KONIEC
------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieje, że Ci się podobał imagin? :) Btw jestem wcześniej, a do Julki pojadę później. Nie chcę, żeby wakacje się skończył :(
PS tu macie link do opowiadania Julki, komentujcie i obserwujcie :) http://likeinanightmare.blogspot.com/

piątek, 2 sierpnia 2013

Klaudia - Wszyscy

Weszłaś na komputer. Na grupie zobaczyłaś, że wiele osób organizuje zloty w swoich miastach. Postanowiłaś, że ty też zorganizujesz. Szybko napisałaś o tym posta na grupie. Zgłosiło się kilka osób. Ustaliłaś z nimi datę i miejsce spotkania. Utworzyłaś wydarzenie na facebooku, pozapraszałaś znajome Prisonerki i wystawiłaś wydarzenie na grupę, jakby ktoś chciał się przyłączyć. Napisałaś też o tym na twitterze chłopakom.

***Kilka dni później***

Nadszedł ten dzień. Mieszkałaś 2 godziny autobusem od Warszawy, więc wstałaś o 8 i zaczęłaś przygotowania. Zjadłaś śniadanie i wykonałaś poranną toaletę. Ubrałaś się w to:


zlot

Weszłaś jeszcze na twittera i facebooka, na którym napisałaś jak będziesz dziś ubrana. Musiałaś już wychodzić, żeby zdążyć na autobus o 10.56. Wsiadłaś do autobusu. Zajęłaś miejsce. Za Tobą usiadła jakaś typiarka z psem, gadającą przez telefon. Przed Tobą spoczął jakiś stary dziad, który tak rozłożył siedzenie, że nie miałaś prawie miejsca do oddychania. Obok Ciebie klapnął brunet, który nieziemsko pachniał. W takim składzie miałaś spędzić 2 godziny. Na szczęście miałaś twittera. Czas szybko zleciał. Nim się obejrzałaś wysiadałaś przy Pałacu Kultury i Nauki. Przeszłaś kawałek i byłaś już w Złotych Tarasach. Było tam pełno ludzi. Niedziwne, wakacje i centrum. Byłaś trochę wcześniej, więc oparłaś się o poręcz przy głównym wejściu. Czekałaś, a nóż może ktoś się zjawi. Z niedalekiej oddali przyglądał Ci się ochroniarz. Krążył wokół Ciebie jak sęp. Po kilku minutach przyszła pierwsza dziewczyna:
- Cześć, jestem Emilka.
- Ja jestem Klaudia. - uścisnęłyście sobie dłonie.
Pogadałyście sobie trochę, gdy dołączyła do Was kolejna dziewczyna.
- Mam na imię Ala.
- A ja Klaudia, a to Emilka.
- Myślicie, że ktoś jeszcze się zjawi? - zapytałaś.
- Nie wiem, ale powinni. Tyle osób się zadeklarowała, że będzie. - powiedziała Emilka.
- Poczekamy jeszcze 10 minut i pójdziemy pochodzić po sklepach.
- Zgoda.
Po 5 minutach zauważyłaś 5 chłopaków śmiejących się. Szli w Waszą stronę. Skądś ich już znałaś. Gdy podeszli bliżej nie mogłaś złapać oddechu. To przecież byli The Wanted!!
- Cześć, my na zlot - powiedział Max.
- No to już jest cały - odpowiedziałaś jąkając się.
- Serio?! Ich strata, że nie przyszli. - odparł Jay.
- Ale jak wy macie na imię dziewczyny? - zapytał Siva.
- Klaudia, Emilka i Ala - wskazałaś dziewczyny po kolei.
- Nas chyba znacie, więc nie będziemy się przedstawiać. - mrugnął Tom.
- Okej, to co robimy? - zapytał Nathan.
- Będziemy chodzić po sklepach i przymierzać ciuchy - powiedziała Emilka.
- Super! - odparł Jay.
Weszliście do pierwszego sklepu. Powybierałyście ubrania dla chłopaków i kazałyście się im przebrać. Po kilku chwilach wyszli z przebieralni. Wyglądali komicznie! Jaybird w niebieskim boa, Siv w cekinowych butach, TomTom w różowej koszulce z napisem love rabbits, Max w blond włosach, lenonkach i słomianym kapeluszu, a Nath w białych kwiecistych szortach.
- Muszę stwierdzić Nathan, ze masz bardzo zgrabne nogi - powiedziała Emilka.
- Dziękuje, ale czy możemy się już przebrać? - zapytał chłopak.
- Jeszcze nie, musimy zrobić pamiątkowe zdjęcie. - odparłaś.
Wszyscy ustawiali się do zdjęcia.
- Na trzy cztery krzyczymy sex. Trzy cztery.
- Sex - krzyknęli wszyscy.
Ludzie dziwnie się na was patrzyli, ale miałaś to gdzieś, bo zapowiadał się najlepszy dzień w Twoim życiu. Poszliście do następnego sklepu. Usłyszeliście Drunk on love chłopców i zaczęliście piszczeć. Szybko weszli na swoje grupowe konto i tweetęli:
Hej jesteśmy w polskim sklepie i słuchamy Drunk On Love. Kochamy Polskę.
Po pielgrzymce po sklepach zgłodnieliście. Poszliście do McDonalda. Zamówiliście jedzenie i zajęliście miejsca. Rozmawialiście i śmialiście się. Chłopcy są świetni. Gdy już wszyscy nie mogli więcej wcisnąć wywiązała się wojna na żarcie. Zaczęliście w sobie rzucać. W Waszą stronę szedł już sępliwy ochroniarz. Szybko uciekliście do łazienek. Ogarnęliście się trochę. Niestety czas szybko minął i chłopcy musieli już wracać na samolot:
- Mam nadzieję, że podobało Wam się w Polsce, wpadniecie jeszcze i dacie koncert. - powiedziałaś.
- Oczywiście - powiedział Max.
- I zadbamy o to żebyście miały Vipowskie bilety. - dodał Jay.
- Dziękujemy - powiedziałaś.
- I przepraszamy, że nie miałyśmy dla Was żadnych prezentów.
- Nic nie szkodzi, my nie powiedzieliśmy, że przyjeżdżamy. Ale dziękujemy za świetną zabawę.
- Zawsze jak chcecie się zabawić wpadajcie do Polski.
Przytuliliście się, zrobiliście sobie zdjęcia, poprosiłyście o autografy i pożegnaliście się.
Gdy wróciłaś do domu sprawdziłaś twittera. Okazało się, że wszyscy z TW Cię followują. To był najszczęśliwszy dzień Twojego życia.

KONIEC
--------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że musiałaś na niego tyle czekać xD mam nadzieję, ze Ci się podoba :)
I mam ogłoszenie:
Z racji tego, że są wakacje, wyjeżdżam. W niedzielę jadę do Wrocławia na 2 dni, więc jeśli ktoś jest stamtąd może się spotkamy ;) znacie mój tt potem do Jeleniej Góry na tydzień, następnie 4 dni u cioci i MOŻE pojadę na kilka dni spotkać się z drugą autorką imaginów, mam nadzieję, że się cieszysz Julka ;)
więc bd pewnie koło 21, kocham Was :)

wtorek, 23 lipca 2013

Szalona - Nathan

Byłaś kelnerką w nowej kawiarni "Forever". Pierwszego dnia, przyszłaś do pracy, od razu zajęłaś się zamówieniami. Latałaś między stolikami jakbyś miała skrzydła. Po skończonej zmianie poszłaś przebrać się w szatni z uniformu w to: 
imag

Zobaczyłaś, że nikogo nie ma w pobliżu i zaczęłaś śpiewać swoją ulubioną piosenkę: Love me again - Johna Newmana. Tak skończył się Twój pierwszy dzień w pracy. 
Z samego rana następnego dnia szefowa już wzięła Cię do siebie:
- Szalona, jest sprawa: dziewczyna, która miała śpiewać jest chora. Mogłabyś ją zastąpić? - zapytała.
- Ale ja nie umiem śpiewać.
- Jak to nie!? Przecież słyszałam Cię wczoraj w szatni.
Spłonęłaś rumieńcem. Myślałaś, że nikt Cię nie słyszał.
- To jak zastąpisz ją?
- Ja chyba... nie dam rady.
- Dasz, dasz już nie bądź taka skromna.
Dała Ci mikrofon i wepchnęła na scenę. Zaczęłaś śpiewać Right now Rihanny. Wszyscy byli zachwyceni Twoim głosem. W połowie piosenki jakiś chłopak wszedł do kawiarni. Miał ciemne włosy i full capa, który, niestety, zasłonił twarz. Podszedł do Twojej szefowej i ją uściskał. To pewnie jej syn - pomyślałaś. Chłopak zdjął czapkę i mogłaś mu się dokładnie przyjrzeć. Był dość przystojny z niebiesko-zielonymi oczami, które w tej chwili spoglądały na Ciebie. Gdy to zauważyłaś, szybko spuściłaś wzrok zarumieniona. On i Twoja przełożona odwrócili się plecami i coś sobie szeptali. Po godzinie śpiewania zrobiłaś sobie przerwę. Podeszli do Ciebie:
- No i świetnie się spisałaś. Zatrudniam Cię na cały etat. Będziesz dbała o rozrywkę. A właśnie poznaj mojego syna: Szalona to Nathan, Nathan to Szalona. Nathan przyjechał w odwiedziny na kilka dni. - uścisnęliście sobie ręce.
- Miło Cię poznać - powiedział chłopak.
- Ciebie również. 
- No droga młodzieży ja się oddale, a wy sobie gawędźcie. - powiedziała Twoja szefowa i znikła.
- Więc dlaczego Szalona?
- Bo taka jestem.
- Udowodnij.
- Jak?
- Zaśpiewaj ze mną.
Wszedł na scenę i podał Ci mikrofon.
- Ale jaką piosenkę?
- Zobaczysz - powiedział i mrugnął do Ciebie.
Nathan usiadł przy pianinie i po chwili usłyszałaś pierwsze takty This is love - Will.i.am'a i Evy Simons. Chłopak śpiewał nieziemsko. Ty włączyłaś się do refrenu. Wszyscy Was słuchali. Nawet kelnerki roznoszące napoje się zatrzymały. Gdy piosenka dobiegła końca podeszła do Was mama Nathana:
- Świetnie wypadliście. Szalona nie wiem jak Ci dziękować, za nawrócenie mojego syna do muzyki.
- Jak to? - spojrzałaś na chłopaka.
- Stare dzieje. - lekceważąco machnął ręką.
Wróciliście na scenę. Po 3 godzinach skończyła się Twoja zmiana i poszłaś do domu.
Następnego dnia zobaczyłaś Nathana śpiewającego na scenie.
- Co spodobało Ci się? - zapytałaś z uśmiechem.
- I to jak. - odparł chłopak.
Często śpiewaliście razem. Staliście się sobie coraz bliżsi.


*kilka dni później*

Późnym wieczorem weszłaś do kawiarni. Była zamknięta, ale ty miałaś klucz. Mama Nathana Ci go dała.
Usiadłaś przy pianinie, tyłem do drzwi, grając piosenkę Christiny Perri - Bluebird. Zawsze tak robiłaś, jak byłaś przygnębiona. Po skończonym utworze usłyszałaś głos Nathana:
- Pięknie grasz.
- Dzięki.
Po chwili dołączył do Ciebie i zagrał inną piosenkę: Vanilla twilight - Owl City. Gdy skończył odwrócił się w Twoją stronę, popatrzył głęboko w oczy i powiedział:
- Zakochałem się w Tobie, odkąd przekroczyłem próg tej kawiarni. - złapał Cię za rękę -  Byłaś taka charyzmatyczna, wiedziałaś co robisz na tej scenie. Kochałaś to co robisz, a potem... nasz duet. Dzięki Tobie przypomniałem sobie dlaczego kocham śpiewać. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną?
- Tak - odparłaś cichutko.
Chłopaka zbliżył się do Ciebie i złączył Wasze usta w czułym pocałunku.

Koniec
----------------------------------------------------------------------------
Coraz mniej Was komentuje :( jest mi smutno z tego powodu. Staram się jak mogę, a nikt mnie nie docenia :( Poważnie myślę nad usunięciem bloga....)

sobota, 6 lipca 2013

Siva

*SIVA*



Twoi rodzice umarli a ty nie miałaś rodzeństwa. Musiałaś sama kroczyć przez świat wierząc, że szczęście się do ciebie uśmiecha, nie mogłaś już liczyć na ich wsparcie jak dawniej, kiedy byłaś dzieckiem. Ale postanowiłaś zrobić wszystko, aby byli z ciebie dumni. 

Od zawsze lubiłaś pisać i czytać książki . Zawsze marzyłaś by napisać własną. Miałaś bardzo bujną wyobraźnie. Czasami z tego powodu byłaś wyśmiewana w szkole. Ale nie poddałaś się. 


Minęły lata odkąd twoi rodzice umarli, a ty się nie poddałaś. Nie załamałaś się po ich tragicznej śmierci. Zaczęłaś pisać jeszcze więcej, by w ten sposób przelać swoje emocje na papier. 

"Jak nazwać dziewczynę JJ'a ?"- pomyślałaś. Nie minęła chwila, a ty już wszystko wiedziałaś i zaplanowałaś w najdrobniejszych szczegółach. 


Wszystkie postacie, ich imiona, znaki szczególne itd... teraz wystarczyło to napisać, wnieść poprawki i ogólnie wszystko dopracować.


Minął już rok. Książka była gotowa. Wierzyłaś, że jest ona wyjątkowa, że wszystkich "zaczaruje". Postanowiłaś więc poszukać osoby, która zechciałaby pomóc ci z wydaniem twojej książki.


Chodziłaś po różnych biurach, lecz ze strony wydawnictw spotykałaś się tylko z odmową wydania książki. Po 7 próbach miałaś dosyć. Nie wierzyłaś w siebie i w świetność "zaczarowanej" lektury.


Postanowiłaś spróbować po raz ostatni.  Już straciłaś jakąkolwiek nadzieję, że ci się uda. Poczułaś wielką miękką kluchę w gardle której za nic nie mogłaś się pozbyć i która uciążliwie piekła. Do oczu napłynęły ci łzy. Łzy te nie brały się z twojego gniewu że ci się nie udaje, lecz z tego, że zawiodłaś rodziców. Kapały jedna po drugiej niczym strumień, sumień odczuwanego przez ciebie do tej pory tęsknoty i nieporadności. Potrafiłaś wyprowadzić się z Polski do Anglii znaleźć dobrze płatną pracę, ale nie robiłaś tego co chciałabyś robić, ani tego co twoi rodzice chcieliby żebyś robiła- a chcieli byś była szczęśliwa.

siva-kaneswaran-photo-22.jpgNadszedł czas by już wychodzić. Szybko próbowałaś się ogarnąć, ale byłaś w kompletnej rozsypce. Rozkojarzona wchodziłaś po schodach, gdy nagle ktoś cię potrącił. Upadłaś na ziemię. Twoja książka poleciała gdzieś w dal. Nie mogłaś doprowadzić, by ktoś ją ukradł, mimo że nic dla innych ludzi nie znaczyła dla ciebie była skarbem jak pierścień dla Goluma.  Podniosłaś się szybko na kolana i zobaczyłaś gdzie jest twój skarb. Spoczywał on w dłoniach wysokiego Bruneta, który z łapczywie z ciekawością w oczach, czytał tekst z pierwszej strony. 

-Co pan robi?! To prywatne ...rzeczy ...- powiedziałaś wyrywając mu z ręki tekst cała zapłakana.
-Tak, i bardzo dobry tekst...- powiedział patrząc ci w spuchnięte od płaczu oczy.
- Szkoda, że 7 wydawców tak nie powiedziało...
- Wystarczy uwierzyć w siebie...- Posłał ci uśmiech.- Ja wierzę że pani się uda...- Chłopak poszedł dalej.

"Wystarczy uwierzyć w siebie"- powtarzałaś tę formułkę jak mantrę. Poszłaś do łazienki. Ogarnęłaś się, po czym poszłaś na spotkanie z wydawcą. 

Minęła chwila, z gabinetu wyszłaś cała zapłakana...znowu...Tym razem były to łzy szczęścia. w duchu dziękowałaś Brunetowi za to, że w ciebie wierzył, nawet wtedy kiedy i ty straciłaś nadzieję. 

Wybiegłaś z budynku, cała w skowronkach. Zaczęłaś skakać, śpiewać, tańczyć i robić inne rzeczy, których normalnie byś w tym miejscu nie robiła. Miałaś ochotę chodzić do wszystkich i ich przytulać, energia cię nie opuszczała. Nagle zobaczyłaś sylwetkę chłopaka którego tak dobrze zapamiętałaś. 

boy-cute-girl-hug-love-Favim.com-282428.jpg- Uwierzyłam...Dziękuję...- Brunet nic nie powiedział, tylko mocno cię przytulił.



Tak zaczął się początek  pięknej i owocnej znajomości :)










WYSTARCZYŁO UWIERZYĆ ŻE WSZYSTKO BĘDZIE DOBRZE :)
believe-galaxy-life-photography-Favim.com-715761.jpg




-----------------------------------------------------------------
Bardzo przepraszam, że mnie tak długo nie było. Postaram się to teraz nadrobić i dać z siebie wszystko.
Problemy z internetem :/

Moją muzą była Emilka Haha xD 




Emilka wiem, że to nie sprawiedliwe, że się tam nie dostałaś, ale ja w ciebie wierzę i jak nie ta szkoła to inna :) 

sobota, 29 czerwca 2013

Claudia - Nathan

Jesteś tekściarką. Piszesz piosenki sławnym ludziom. Są dobre. Ba, stają się hitami. Dzień jak co dzień. Wybrałaś się do studia. Miałaś spotkać się z jakimś zespołem i napisać dla niego piosenkę. Usiadłaś wygodnie w czarnym, skórzanym fotelu z dużym czekoladowym cappuccino oraz notesem w ręku i czekałaś. Po 15 minutach, ktoś a raczej ktosie wparowali do pokoju. Krzyczeli, śmiali się. Byli tak zajęci sobą, że nie zauważyli progu i wszyscy runęli jak długi na podłogę. Spojrzałaś na nich i zaniosłaś się śmiechem. Gdy Cię usłyszeli szybko się podnieśli i otrzepali ubrania. Łysy, chyba lider zespołu przedstawił wszystkich:
- Jestem Max, a to są Siva, Nathan, Tom i Jay - mówiąc po kolei wskazywał na chłopców. Z każdym przywitałaś się uściskiem dłoni.
- Ja jestem Claudia i będę pisać z Wami piosenkę. No więc od czego chcecie zacząć?
- Uuuu bezpośrednia, lubię takie - powiedział (chyba) Jay.
- Dobrze, że nie trafił nam się jakiś gruby, łysy facet - powiedział Tom.
- Podziękujecie wytwórni później, a teraz bierzmy się do pracy - odparłaś z uśmiechem.
Przegadaliście o piosence 4 godziny. Chłopcy musieli już iść, ale wymieniliście się numerami i umówiliście na jutro rano.

***Następnego dnia***


Zwykle pierwsza przychodziłaś do studia, ale tego dnia zobaczyłaś kogoś siedzącego na Twoim fotelu. Nie usłyszał jak wchodzisz. Odchrząknęłaś głośno. Nieproszony gość wstał jak oparzony. Zauważyłaś, że to jeden z chłopaków - Nathan:
- Kobieto, chciałaś żebym dostał palpitacji serca czy co? - zapytał trzymając się za serce.
- Tak, w wieku 20 lat można umrzeć na zawał.
- Wiesz, wszystko jest możliwe.
- Co ty tutaj robisz? - zapytałaś zmieniając temat.
- Przecież umówiliśmy się na dzisiaj.
- Tak, ale nie tak wcześnie. Gdzie Tom, Max, Siva i Jay?
- Nie przyjdą. Coś im wypadło.
- No dobra. Masz już jakieś słowa?
- No jakiś początek mam.
- Pokażesz mi?
Podał Ci kartkę:

Oh her eyes, her eyes
make the stars look like they're not shining
her hair, her hair
falls perfecly without her trying
she's so beautiful
and i tell her every day

Spojrzałaś na niego. Uparcie wpatrywał się w wykładzinę.
- To jest piękne - powiedziałaś szczerze.
W końcu na Ciebie spojrzał. Udało mu się wykrzesać cień uśmiechu.
- Dzięki.
- No tylko co dalej?
- Na razie nic, tyle zdążyłem napisać zanim mnie o mało nie zabiłaś!
- Oj tam, nie przesadzaj.
Przeczytałaś tekst jeszcze raz. Był niesamowity, taki szczery. Jakby pisał o kimś, kogo kocha. Chciałaś dodać coś od siebie, ale kompletnie dziś nie miałaś weny:
- Wiesz, chętnie bym ci pomogła, ale nie mam dziś natchnienia.
- To może chodźmy na kawę.
- Jasne, czemu nie, za rogiem jest Starbucks.
Wzięliście swoje rzeczy i poszliście. Nath zamówił dla Ciebie czekoladowe cappuccino i szarlotkę, a dla siebie karmelowe latte i sernik. Usiedliście przy stoliku i zaczęliście jeść. W przerwach między gryzami ciast, chłopak opowiadał Ci o śmiesznych sytuacjach jakie miały miejsce w karierze chłopaków. Po pewnym czasie Nathan powiedział:
- My tu gadu gadu o mnie i moich kumplach, a ja nic o tobie nie wiem. Opowiedz mi coś o sobie.
No i zaczęło się: potok słów wyleciał Ci z ust. Tak dawno z nikim nie rozmawiałaś o swoich sprawach. Chłopak był dobrym słuchaczem. W końcu skończyłaś mówić:
- Przepraszam, dawno z nikim nie rozmawiałam o sobie - zarumieniłaś się.
- Nic nie szkodzi.
- Może dla odmiany ja posłucham, a ty coś powiesz.
Opowiadał o swoim dzieciństwie, o siostrze i mamie, o pasji do śpiewania i jak mu było trudno patrzeć na chłopców, gdy występowali bez niego. I tak minęło wam kilka godzin. Wracając do studia pomyślałaś, że mimo iż znasz tego chłopaka zaledwie 2 dni czujesz, że się w nim zakochałaś. Opowiedział Ci tyle o sobie, zaufał Ci i ty zrobiłaś to samo, ale wiedziałaś, że nie masz u niego szans, jest sławny. Gdy dotarliście na miejsce pełni nowych pomysłów usłyszałaś jak ktoś wbiega do pokoju. Odwróciłaś się. Zobaczyłaś resztę zespołu zziajanych:
- Co wy tu robicie? Myślałam, że coś Wam wypadło.
- Młody odwołał spotkanie. Powiedział, że napisałaś mu, że coś Ci wypadło.
- Zastanowiło nas to, że dlaczego miałbyś napisać akurat do niego, a nie na przykład do przystojnego Loczka - powiedział Jay śmiesznie poruszając brwiami.
Wszyscy spojrzeli na Nathana. Chłopak skulił się i nie chciał na Ciebie spojrzeć:
- Nathan spójrz na mnie - powiedziałaś łagodnie.
I spojrzał, wtedy słowa wylały się z niego, jak z ciepie w kawiarni:
- No bo jak zobaczyłem Cie pierwszy raz wydałaś się być całkiem interesująca. Pomyślałam, że lepiej cię poznam, ale bez tych pacanów, którzy wszystko niszczą. I miałem rację. Dziś w kawiarni rozmawiałem z Tobą jak z nikim innym. Przepraszam, że odwołałem chłopaków i nie napisaliśmy w końcu tej piosenki, ale musiałem sprawdzić czy jesteś podobna do mnie.
- I jak? - zapytałaś i obróciłaś się wokół własnej osi.
- Jesteś lepsza. - odpowiedział uśmiechając się.
- I co z tym zrobisz? - zapytał Tom.
- Zapytam ją czy zostanie moją dziewczyną. - odparł chłopak patrząc Ci głęboko w oczy.
- Tak - powiedziałaś i rzuciłaś na niego. Potem oboje złączyliście się w namiętnym pocałunku.
- No czemu Młody zawsze zgarnia najlepsze dziewczyny - powiedział Jay i wszyscy wybuchli śmiechem.

KONIEC
--------------------------------------------------------------------------------------
PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM!! tak rzadko dodaje imaginy, bo w boże ciało byłam chora -.- potem wyjechałam do Londynu, a później poprawiałam oceny i dopiero teraz mogę coś wstawić :( mam nadzieję, że jeszcze ktoś czyta....