Translate

sobota, 24 sierpnia 2013

Ania - Nathan

Pojechałaś z mamą i tatą do Paryża na wakacje. Było strasznie nudno. Rodzice ciągali Cię po wszystkich muzeach. Tym razem poszliście do Muzeum Muzyki. Przewodnik opowiadał o jakichś nutach. Włożyłaś więc słuchawki do uszu i włączyłaś swoją ulubioną piosenkę Karmin - Brokenhearted. Po chwili poczułaś szarpniecie. To Twoja mama wyciągnęła jedną ze słuchawek:
- Anka, dziecko co ty robisz?
- Słucham muzyki.
- Słuchaj co mówi przewodnik, a nie jakieś kocie wycie.
- To jest nudne.
- Jest ciekawsze od ulicznego wycia, no już wyłącz to. - włączył się Twój ojciec.
Oczywiście wywiązała się z tego kłótnia. Wybiegłaś z muzeum. Liczyłaś, że wybiegną za Tobą, ale nic takiego nie zrobili. Mogłaś się tego spodziewać. Dla nich liczyły się tylko te nudy. Usiadłaś na schodach i czekałaś aż wyjdą. Po chwili usłyszałaś dźwięk otwieranych drzwi. Myślałaś, że to oni. Nie mogłaś bardziej się mylić. Za Tobą stał wysoki szatyn w niebieskim full capie. Usiadł obok Ciebie:
- Słyszałem jak pokłóciłaś się z rodzicami... - odezwał się po chwili milczenia chłopak.
- Przepraszam, że musiałeś tego słuchać.
- Nie masz za co, też myślę, że ten przewodnik był nudny.
- Dzięki. - uśmiechnęłaś się.
- Tak przy okazji jestem Nathan. - podał ci rękę.
- Ania.
- Tu jesteś Anno - usłyszałaś głos matki.
- Szukaliśmy Cię, wracamy do hotelu. - rzekł Twój ojciec.
- Ale ja nie chce. - sprzeciwiłaś się.
- Nie interesuje nas to. - pociągnęli Cię za rękę.
- Mam nadzieję, że jeszcze się kiedyś spotkamy - krzyknął Nathan.
- Możesz mnie znaleźć w hotelu New UK. - odkrzyknęłaś, zanim zaciągnęli Cię do samochodu.

*** kilka godzin później***


Wróciłaś do pokoju hotelowego. Rodzice kazali Ci zostać, a sami poszli zwiedzać dalej. I dobrze, miałaś lepsze rzeczy do roboty. Po godzinie usłyszałaś dzwonek hotelowego telefonu:
- Dzień dobry, ktoś do panny Anny.
- Kto?
- Przedstawił się jako Nathan.
- Proszę powiedzieć mu, że za 30 minut zejdę.
Odłożyłaś słuchawkę. Nie myślałaś, że chłopak się zjawi. Wzięłaś szybki prysznic, uczesałaś włosy w warkocz i ubrałaś się w to:

im

Zostawiłaś rodzicom karteczkę, ze wychodzisz i wyszłaś. Nathan czekał na Ciebie przy recepcji. Wyglądał uroczo w spodniach khaki i białym T-shircie z czerwoną różą w ręku. Podeszłaś do niego:
- Cześć.
- Cześć - odparł. - To dla Ciebie. - podał Ci różę.
- Dzięki.
- Nie ma za co. Jeszcze nigdy nie spotkałem dziewczyny, która wyszykowałaby się tak szybko - powiedział chłopak z uśmiechem.
- Serio? To jeszcze mało o nas wiesz.
- Może i tak. Nie miałem za dużo dziewczyn. Idziemy gdzieś czy będziemy tak stać? - zmienił temat.
- Jasne.
- Znam świetne miejsce. - podał Ci szarmancko ramię. - Chodźmy.
Poszliście. Po drodze rozmailiście. Chłopak był bardzo dowcipny. Praktycznie płakałaś ze śmiechu. W końcu doszliście na miejsce. Była to jaskinia z jeziorkiem, koło plaży. Usiedliście na wcześniej przyniesionym kocu i kontynuowaliście pogawędkę. Czas zleciał Wam tak szybko, że nie zauważyliście jak zapadł zmrok. W wodzie pojawiły się błyszczące glony. Wyglądało to niesamowicie. W pewnym momencie kosmyk włosów uwolnił się z Twojego warkocza. Nathan delikatnie włożył go za ucho. Popatrzył Ci w oczy. Miał hipnotyzujące tęczówki. Lekko się do Ciebie przybliżył i musnął Twoje usta. Niespodziewanie Twoi rodzice wpadli do Waszej oazy spokoju. Matka podniosła Cię i wyciągnęła z jaskini, a ojciec zajął się Nathanem. Gdy wróciliście do hotelu zamknęłaś się w pokoju i płakałaś. Rodzice kazali Ci się spakować i następnego dnia wyjechaliście z Paryża, miasta zakochanych...

Nigdy więcej nie spotkałaś Nathana...

KONIEC
-------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że Ci się podoba. Przepraszam, że musiałaś tak długo czekać. Ale mam wenę ostatnio, tyle imaginów pisze teraz  xD to pewnie przez ten wyjazd. :P zapraszam na bloga Julki: http://likeinanightmare.blogspot.com/

środa, 21 sierpnia 2013

Imaginy z Gifami : 

                         

              Max: Wiesz rozmawiałem wczoraj z (T.I) i powiedziała mi, że jej się bardzo podobasz...



               





                *Krępujesz się przez swoim pierwszym razem. Max próbuje cię rozśmieszyć *








*Wywiad*
*Nagle Reporter zadaje pytanie, który nie miało paść*
Reporter: Więc Jay...Łączy cię coś z (T.I) ?







Ty : Sivaaa ! Mam dla ciebie niespodziankę...
*Siva dobrze wie co go tam czeka ...(if you know what i mean :p)







Ty : Tak Nathan'ie James'ie Sykes . Wyjdę za Ciebie...







Max: (Ulubiony członek TW)  poprosił (T.I) o rękę ... Wiesz co to znaczy?
Jay: WIECZÓR KAWALERSKI !








*Twój ojciec nie pozwala ci się spotykać z chłopcami*

Tom: Jeszcze chwila...
Jay: Nie dam rady jak wejdzie jeszcze tamta 2 ..
Nathan: Spokojnie nie jestem taki ciężki...


Tom: TAK!
Nathan: (T.I) ! Gdzie jesteś ? Przyszliśmy do Ciebie !



_______________________________________________________________________________________


Bardzo długo mnie nie było. Nie mam kompletnie weny . A waszych komentarzy jest coraz mniej :c . To one wcześniej nakręcały do pisania... Szkoda że jest ich coraz mniej :c






poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Patrycja - Nathan

Jedziesz pociągiem do przyjaciółki na wakacje. Mieszkała dość daleko, więc podróż miała zając Ci całą noc. Późnym wieczorem spakowałaś potrzebne rzeczy i wyszłaś. Pożegnałaś się z rodzicami i wsiadałaś do wagonu. Odszukałaś swój przedział i zajęłaś miejsce, a właściwie łóżko. Zauważyłaś, że jeszcze 3 miejsca są wolne. Nałożyłaś słuchawki na uszy i zaczęłaś czytać Zmierzch - Stephanie Meyer. Po 5 minutach wszedł jakiś chłopak. Miał czerwonego full capa, brązowe włosy i zielono-niebieskie oczy:
- Dzień dobry - powiedział z uśmiechem.
- Dzień dobry.
Zajął pryczę po drugiej stronie. Wróciłaś do czytania, ale czułaś na sobie wzrok szatyna. Pociąg ruszył. Nikt nie dosiadł się do Was więcej. Po godzinie chłopak odezwał się znowu:
- Może chciałaby pani jabłko?
- Chętnie. - wzięłaś owoc.
- Tak przy okazji jestem Nathan. - podał Ci rękę.
- Patrycja.
- Dokąd jedziesz?
- Do koleżanki, do Miami.
- Ja też.
Uśmiechnęłaś się. Dalej jedliście w milczeniu. Po zjedzeniu postanowiłaś się położyć. Rozłożyłaś się na twardym łóżku. Nie mogłaś spać. Kręciłaś się z boku na bok, w końcu otworzyłaś oczy i zobaczyłaś, że Nathan też nie śpi:
- Też nie możesz spać? - zapytał.
- Nie jestem przyzwyczajona do spania w pociągu.
- Ja też. Spóźniłem się na samolot, więc utknąłem tu.
- Trzeba było się nie spóźniać.
- Wiem, ale myślałem, ze odlatujemy później. - usłyszałaś w jego głosie uśmiech.
I tak zaczęliście rozmawiać. Gadaliście do wczesnych godzin porannych. Żartowaliście, opowiadaliście o sobie. Czułaś się trochę dziwnie opowiadając temu obcemu chłopakowi o swoim życiu, a jednocześnie czułaś, że znasz go od lat. Gdy pociąg dojechał na miejsce pożegnaliście się. Przyjaciółka już czekała na Ciebie:
- Kim był ten przystojniak, z którym rozmawiałaś? - zapytała od razu.
- Witaj Natalia, Ciebie tez miło widzieć.
- Tak, tak miło Cię widzieć, ale kto to był? - ponaglała.
- Ja nie wiem o kim ty mówisz. Żadnego przystojniaka tutaj nie widzę. - zaczęłaś się rozglądać.
- Ten, z którym przed chwilą rozmawiałaś!! - wybuchła.
- Spokojnie, przecież wiem o kogo Ci chodzi. Tylko się z Tobą droczę. - odparłaś ze śmiechem.
- Więc?
- To Nathan, jechał ze mną w przedziale.
- I?
- I co?
- No opowiadaj co dalej.
- Nic, rozmawialiśmy trochę i się pożegnaliśmy. - powiedziałaś.
- No wiesz co?!! Nawet numeru od niego nie wzięłaś?!! Wstydź się!! Myślałam, ze lepiej Cię nauczyłam!!
- Oj tam, chodźmy już do Twojego domu. Jestem padnięta.
- Ta po pogaduszkach z Nathanem. - mruknęła.
Wzięła Twoją walizkę i wsadziła do swojego samochodu. Dojechałyście po 30 minutach. Rozpakowałaś swoje rzeczy. W pewnym momencie Natalia krzyknęła:
- Patrycja, obiaaaaaaaaaad!
- Już schodzę.
Podczas posiłku dużo rozmawiałyście. Miałyście sobie tyle do powiedzenia, w końcu nie widziałyście się przez miesiąc. W połowie dziewczyna zaproponowała:
- Może poszłybyśmy dziś wieczorem na koncert w parku? Gra jakaś fajna kapela.
- Taa, dla Ciebie to kolejna okazja na podryw - mruknęłaś do niej.
- Oj tam zaraz podryw. Po prostu lubię poznawać nowych ludzi.
- Szczególnie singli płci przeciwnej. Poszłaś na górę się wyszykować. Umyłaś włosy, zakręciłaś je na lokówkę i ubrałaś się w to:

koncert

Jeszcze trochę makijażu i byłaś gotowa. Zeszłaś na dół czekając na Natalię. W końcu zeszła na dół. Nie jeden chłopak nie mógłby się jej oprzeć. Pojechałyście na koncert. Przyszło mnóstwo ludzi, ale dopchałyście się do sceny. Po kilku minutach zabrzmiały pierwsze takty piosenki. Zespół wszedł na scenę. Publiczność zaczęła krzyczeć. Chłopaki zaczęli śpiewać. Byli niesamowici. Jeden z nich wyglądał znajomo. Gdy podszedł bliżej sceny zauważyłaś, że to Nathan. Miał niezły głos. Po kilku szybkich piosenkach nastał czas na wolną balladę. Członkowie zespołu wybierali sobie dziewczyny z tłumu. Jeden z chłopaków wybrał Twoja przyjaciółkę. W tym czasie Nath zniknął Ci z oczu. Po chwili poczułaś, że ktoś puka Cię w ramię:
- Jesteś mi coś winna po nieprzespanej nocy - krzyknął chłopak, chwycił Cię za rękę i zaprowadził na scenę.
Usiedliście na brzegu sceny. Nathan objął Cię ramieniem i śpiewał. Czułaś się w jego ramionach bezpiecznie. Ciągle patrzył Ci w oczy. Niestety piosenka się skończyła. Chłopak pomógł Ci wstać i kazał zostać z Natalią za kulisami. Niedługo potem koncert się skończył. Zespół zeszedł ze sceny. Spoceni, zziajani, ale z uśmiechami na twarzy podeszli do Was:
- No to teraz idziemy do klubu, zabawić się - krzyknął loczek.
I tyle ich widziałaś. Nathan zdążył tylko puścić Ci oczko, bo zgarnęli ich do przebieralni. Wyszli po 15 minutach:
- Wszyscy do vana - krzyknął chyba ich ochroniarz.
Nath wziął Cię za rękę i poszliście za tłumem do auta. Pod klubem byliście już po 10 minutach. Zajęliście stolik. Chłopak usiadł obok Ciebie. Wszyscy zamówili drinki. Natalia już po kilku miziała się w koncie z chłopakiem, który ją wybrał do piosenki. Ty i twój nie piliście, więc wyciągnęłaś go na parkiet. Po kilku piosenkach zagrali wolny kawałek. Nathan przysunął się do Ciebie i położył ręce na Twoich biodrach. Ty splotłaś swoje na jego ramionach:
- Wiesz, ciesze się, że nie zdążyłem na ten samolot. - powiedział z uśmiechem.
- Ja też.
- Tylko wiesz, muszę Ci coś powiedzieć.
- Co takiego? - serce zaczęło Ci bić szybciej.
- To nie był mój przedział, w tym pociągu. Usiadłem z Tobą, bo mi się spodobałaś...
- Dobrze, ze to zrobiłeś. - odparłaś szybciej niż pomyślałaś.
- Naprawdę? - zapytał.
- Tak.
Szukał pozwolenia w Twoich oczach. Kiwnęłaś głową. Delikatnie się do Ciebie przybliżył i pocałował Cię.

Od tego czasu jesteś dziewczyną Nathana, a Natalia Toma - chłopaka z koncertu. Chodzicie razem na koncerty Waszych drugich połówek, a ty i Nath częściej jeździcie pociągiem.

KONIEC
------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieje, że Ci się podobał imagin? :) Btw jestem wcześniej, a do Julki pojadę później. Nie chcę, żeby wakacje się skończył :(
PS tu macie link do opowiadania Julki, komentujcie i obserwujcie :) http://likeinanightmare.blogspot.com/

piątek, 2 sierpnia 2013

Klaudia - Wszyscy

Weszłaś na komputer. Na grupie zobaczyłaś, że wiele osób organizuje zloty w swoich miastach. Postanowiłaś, że ty też zorganizujesz. Szybko napisałaś o tym posta na grupie. Zgłosiło się kilka osób. Ustaliłaś z nimi datę i miejsce spotkania. Utworzyłaś wydarzenie na facebooku, pozapraszałaś znajome Prisonerki i wystawiłaś wydarzenie na grupę, jakby ktoś chciał się przyłączyć. Napisałaś też o tym na twitterze chłopakom.

***Kilka dni później***

Nadszedł ten dzień. Mieszkałaś 2 godziny autobusem od Warszawy, więc wstałaś o 8 i zaczęłaś przygotowania. Zjadłaś śniadanie i wykonałaś poranną toaletę. Ubrałaś się w to:


zlot

Weszłaś jeszcze na twittera i facebooka, na którym napisałaś jak będziesz dziś ubrana. Musiałaś już wychodzić, żeby zdążyć na autobus o 10.56. Wsiadłaś do autobusu. Zajęłaś miejsce. Za Tobą usiadła jakaś typiarka z psem, gadającą przez telefon. Przed Tobą spoczął jakiś stary dziad, który tak rozłożył siedzenie, że nie miałaś prawie miejsca do oddychania. Obok Ciebie klapnął brunet, który nieziemsko pachniał. W takim składzie miałaś spędzić 2 godziny. Na szczęście miałaś twittera. Czas szybko zleciał. Nim się obejrzałaś wysiadałaś przy Pałacu Kultury i Nauki. Przeszłaś kawałek i byłaś już w Złotych Tarasach. Było tam pełno ludzi. Niedziwne, wakacje i centrum. Byłaś trochę wcześniej, więc oparłaś się o poręcz przy głównym wejściu. Czekałaś, a nóż może ktoś się zjawi. Z niedalekiej oddali przyglądał Ci się ochroniarz. Krążył wokół Ciebie jak sęp. Po kilku minutach przyszła pierwsza dziewczyna:
- Cześć, jestem Emilka.
- Ja jestem Klaudia. - uścisnęłyście sobie dłonie.
Pogadałyście sobie trochę, gdy dołączyła do Was kolejna dziewczyna.
- Mam na imię Ala.
- A ja Klaudia, a to Emilka.
- Myślicie, że ktoś jeszcze się zjawi? - zapytałaś.
- Nie wiem, ale powinni. Tyle osób się zadeklarowała, że będzie. - powiedziała Emilka.
- Poczekamy jeszcze 10 minut i pójdziemy pochodzić po sklepach.
- Zgoda.
Po 5 minutach zauważyłaś 5 chłopaków śmiejących się. Szli w Waszą stronę. Skądś ich już znałaś. Gdy podeszli bliżej nie mogłaś złapać oddechu. To przecież byli The Wanted!!
- Cześć, my na zlot - powiedział Max.
- No to już jest cały - odpowiedziałaś jąkając się.
- Serio?! Ich strata, że nie przyszli. - odparł Jay.
- Ale jak wy macie na imię dziewczyny? - zapytał Siva.
- Klaudia, Emilka i Ala - wskazałaś dziewczyny po kolei.
- Nas chyba znacie, więc nie będziemy się przedstawiać. - mrugnął Tom.
- Okej, to co robimy? - zapytał Nathan.
- Będziemy chodzić po sklepach i przymierzać ciuchy - powiedziała Emilka.
- Super! - odparł Jay.
Weszliście do pierwszego sklepu. Powybierałyście ubrania dla chłopaków i kazałyście się im przebrać. Po kilku chwilach wyszli z przebieralni. Wyglądali komicznie! Jaybird w niebieskim boa, Siv w cekinowych butach, TomTom w różowej koszulce z napisem love rabbits, Max w blond włosach, lenonkach i słomianym kapeluszu, a Nath w białych kwiecistych szortach.
- Muszę stwierdzić Nathan, ze masz bardzo zgrabne nogi - powiedziała Emilka.
- Dziękuje, ale czy możemy się już przebrać? - zapytał chłopak.
- Jeszcze nie, musimy zrobić pamiątkowe zdjęcie. - odparłaś.
Wszyscy ustawiali się do zdjęcia.
- Na trzy cztery krzyczymy sex. Trzy cztery.
- Sex - krzyknęli wszyscy.
Ludzie dziwnie się na was patrzyli, ale miałaś to gdzieś, bo zapowiadał się najlepszy dzień w Twoim życiu. Poszliście do następnego sklepu. Usłyszeliście Drunk on love chłopców i zaczęliście piszczeć. Szybko weszli na swoje grupowe konto i tweetęli:
Hej jesteśmy w polskim sklepie i słuchamy Drunk On Love. Kochamy Polskę.
Po pielgrzymce po sklepach zgłodnieliście. Poszliście do McDonalda. Zamówiliście jedzenie i zajęliście miejsca. Rozmawialiście i śmialiście się. Chłopcy są świetni. Gdy już wszyscy nie mogli więcej wcisnąć wywiązała się wojna na żarcie. Zaczęliście w sobie rzucać. W Waszą stronę szedł już sępliwy ochroniarz. Szybko uciekliście do łazienek. Ogarnęliście się trochę. Niestety czas szybko minął i chłopcy musieli już wracać na samolot:
- Mam nadzieję, że podobało Wam się w Polsce, wpadniecie jeszcze i dacie koncert. - powiedziałaś.
- Oczywiście - powiedział Max.
- I zadbamy o to żebyście miały Vipowskie bilety. - dodał Jay.
- Dziękujemy - powiedziałaś.
- I przepraszamy, że nie miałyśmy dla Was żadnych prezentów.
- Nic nie szkodzi, my nie powiedzieliśmy, że przyjeżdżamy. Ale dziękujemy za świetną zabawę.
- Zawsze jak chcecie się zabawić wpadajcie do Polski.
Przytuliliście się, zrobiliście sobie zdjęcia, poprosiłyście o autografy i pożegnaliście się.
Gdy wróciłaś do domu sprawdziłaś twittera. Okazało się, że wszyscy z TW Cię followują. To był najszczęśliwszy dzień Twojego życia.

KONIEC
--------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że musiałaś na niego tyle czekać xD mam nadzieję, ze Ci się podoba :)
I mam ogłoszenie:
Z racji tego, że są wakacje, wyjeżdżam. W niedzielę jadę do Wrocławia na 2 dni, więc jeśli ktoś jest stamtąd może się spotkamy ;) znacie mój tt potem do Jeleniej Góry na tydzień, następnie 4 dni u cioci i MOŻE pojadę na kilka dni spotkać się z drugą autorką imaginów, mam nadzieję, że się cieszysz Julka ;)
więc bd pewnie koło 21, kocham Was :)

wtorek, 23 lipca 2013

Szalona - Nathan

Byłaś kelnerką w nowej kawiarni "Forever". Pierwszego dnia, przyszłaś do pracy, od razu zajęłaś się zamówieniami. Latałaś między stolikami jakbyś miała skrzydła. Po skończonej zmianie poszłaś przebrać się w szatni z uniformu w to: 
imag

Zobaczyłaś, że nikogo nie ma w pobliżu i zaczęłaś śpiewać swoją ulubioną piosenkę: Love me again - Johna Newmana. Tak skończył się Twój pierwszy dzień w pracy. 
Z samego rana następnego dnia szefowa już wzięła Cię do siebie:
- Szalona, jest sprawa: dziewczyna, która miała śpiewać jest chora. Mogłabyś ją zastąpić? - zapytała.
- Ale ja nie umiem śpiewać.
- Jak to nie!? Przecież słyszałam Cię wczoraj w szatni.
Spłonęłaś rumieńcem. Myślałaś, że nikt Cię nie słyszał.
- To jak zastąpisz ją?
- Ja chyba... nie dam rady.
- Dasz, dasz już nie bądź taka skromna.
Dała Ci mikrofon i wepchnęła na scenę. Zaczęłaś śpiewać Right now Rihanny. Wszyscy byli zachwyceni Twoim głosem. W połowie piosenki jakiś chłopak wszedł do kawiarni. Miał ciemne włosy i full capa, który, niestety, zasłonił twarz. Podszedł do Twojej szefowej i ją uściskał. To pewnie jej syn - pomyślałaś. Chłopak zdjął czapkę i mogłaś mu się dokładnie przyjrzeć. Był dość przystojny z niebiesko-zielonymi oczami, które w tej chwili spoglądały na Ciebie. Gdy to zauważyłaś, szybko spuściłaś wzrok zarumieniona. On i Twoja przełożona odwrócili się plecami i coś sobie szeptali. Po godzinie śpiewania zrobiłaś sobie przerwę. Podeszli do Ciebie:
- No i świetnie się spisałaś. Zatrudniam Cię na cały etat. Będziesz dbała o rozrywkę. A właśnie poznaj mojego syna: Szalona to Nathan, Nathan to Szalona. Nathan przyjechał w odwiedziny na kilka dni. - uścisnęliście sobie ręce.
- Miło Cię poznać - powiedział chłopak.
- Ciebie również. 
- No droga młodzieży ja się oddale, a wy sobie gawędźcie. - powiedziała Twoja szefowa i znikła.
- Więc dlaczego Szalona?
- Bo taka jestem.
- Udowodnij.
- Jak?
- Zaśpiewaj ze mną.
Wszedł na scenę i podał Ci mikrofon.
- Ale jaką piosenkę?
- Zobaczysz - powiedział i mrugnął do Ciebie.
Nathan usiadł przy pianinie i po chwili usłyszałaś pierwsze takty This is love - Will.i.am'a i Evy Simons. Chłopak śpiewał nieziemsko. Ty włączyłaś się do refrenu. Wszyscy Was słuchali. Nawet kelnerki roznoszące napoje się zatrzymały. Gdy piosenka dobiegła końca podeszła do Was mama Nathana:
- Świetnie wypadliście. Szalona nie wiem jak Ci dziękować, za nawrócenie mojego syna do muzyki.
- Jak to? - spojrzałaś na chłopaka.
- Stare dzieje. - lekceważąco machnął ręką.
Wróciliście na scenę. Po 3 godzinach skończyła się Twoja zmiana i poszłaś do domu.
Następnego dnia zobaczyłaś Nathana śpiewającego na scenie.
- Co spodobało Ci się? - zapytałaś z uśmiechem.
- I to jak. - odparł chłopak.
Często śpiewaliście razem. Staliście się sobie coraz bliżsi.


*kilka dni później*

Późnym wieczorem weszłaś do kawiarni. Była zamknięta, ale ty miałaś klucz. Mama Nathana Ci go dała.
Usiadłaś przy pianinie, tyłem do drzwi, grając piosenkę Christiny Perri - Bluebird. Zawsze tak robiłaś, jak byłaś przygnębiona. Po skończonym utworze usłyszałaś głos Nathana:
- Pięknie grasz.
- Dzięki.
Po chwili dołączył do Ciebie i zagrał inną piosenkę: Vanilla twilight - Owl City. Gdy skończył odwrócił się w Twoją stronę, popatrzył głęboko w oczy i powiedział:
- Zakochałem się w Tobie, odkąd przekroczyłem próg tej kawiarni. - złapał Cię za rękę -  Byłaś taka charyzmatyczna, wiedziałaś co robisz na tej scenie. Kochałaś to co robisz, a potem... nasz duet. Dzięki Tobie przypomniałem sobie dlaczego kocham śpiewać. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną?
- Tak - odparłaś cichutko.
Chłopaka zbliżył się do Ciebie i złączył Wasze usta w czułym pocałunku.

Koniec
----------------------------------------------------------------------------
Coraz mniej Was komentuje :( jest mi smutno z tego powodu. Staram się jak mogę, a nikt mnie nie docenia :( Poważnie myślę nad usunięciem bloga....)

sobota, 6 lipca 2013

Siva

*SIVA*



Twoi rodzice umarli a ty nie miałaś rodzeństwa. Musiałaś sama kroczyć przez świat wierząc, że szczęście się do ciebie uśmiecha, nie mogłaś już liczyć na ich wsparcie jak dawniej, kiedy byłaś dzieckiem. Ale postanowiłaś zrobić wszystko, aby byli z ciebie dumni. 

Od zawsze lubiłaś pisać i czytać książki . Zawsze marzyłaś by napisać własną. Miałaś bardzo bujną wyobraźnie. Czasami z tego powodu byłaś wyśmiewana w szkole. Ale nie poddałaś się. 


Minęły lata odkąd twoi rodzice umarli, a ty się nie poddałaś. Nie załamałaś się po ich tragicznej śmierci. Zaczęłaś pisać jeszcze więcej, by w ten sposób przelać swoje emocje na papier. 

"Jak nazwać dziewczynę JJ'a ?"- pomyślałaś. Nie minęła chwila, a ty już wszystko wiedziałaś i zaplanowałaś w najdrobniejszych szczegółach. 


Wszystkie postacie, ich imiona, znaki szczególne itd... teraz wystarczyło to napisać, wnieść poprawki i ogólnie wszystko dopracować.


Minął już rok. Książka była gotowa. Wierzyłaś, że jest ona wyjątkowa, że wszystkich "zaczaruje". Postanowiłaś więc poszukać osoby, która zechciałaby pomóc ci z wydaniem twojej książki.


Chodziłaś po różnych biurach, lecz ze strony wydawnictw spotykałaś się tylko z odmową wydania książki. Po 7 próbach miałaś dosyć. Nie wierzyłaś w siebie i w świetność "zaczarowanej" lektury.


Postanowiłaś spróbować po raz ostatni.  Już straciłaś jakąkolwiek nadzieję, że ci się uda. Poczułaś wielką miękką kluchę w gardle której za nic nie mogłaś się pozbyć i która uciążliwie piekła. Do oczu napłynęły ci łzy. Łzy te nie brały się z twojego gniewu że ci się nie udaje, lecz z tego, że zawiodłaś rodziców. Kapały jedna po drugiej niczym strumień, sumień odczuwanego przez ciebie do tej pory tęsknoty i nieporadności. Potrafiłaś wyprowadzić się z Polski do Anglii znaleźć dobrze płatną pracę, ale nie robiłaś tego co chciałabyś robić, ani tego co twoi rodzice chcieliby żebyś robiła- a chcieli byś była szczęśliwa.

siva-kaneswaran-photo-22.jpgNadszedł czas by już wychodzić. Szybko próbowałaś się ogarnąć, ale byłaś w kompletnej rozsypce. Rozkojarzona wchodziłaś po schodach, gdy nagle ktoś cię potrącił. Upadłaś na ziemię. Twoja książka poleciała gdzieś w dal. Nie mogłaś doprowadzić, by ktoś ją ukradł, mimo że nic dla innych ludzi nie znaczyła dla ciebie była skarbem jak pierścień dla Goluma.  Podniosłaś się szybko na kolana i zobaczyłaś gdzie jest twój skarb. Spoczywał on w dłoniach wysokiego Bruneta, który z łapczywie z ciekawością w oczach, czytał tekst z pierwszej strony. 

-Co pan robi?! To prywatne ...rzeczy ...- powiedziałaś wyrywając mu z ręki tekst cała zapłakana.
-Tak, i bardzo dobry tekst...- powiedział patrząc ci w spuchnięte od płaczu oczy.
- Szkoda, że 7 wydawców tak nie powiedziało...
- Wystarczy uwierzyć w siebie...- Posłał ci uśmiech.- Ja wierzę że pani się uda...- Chłopak poszedł dalej.

"Wystarczy uwierzyć w siebie"- powtarzałaś tę formułkę jak mantrę. Poszłaś do łazienki. Ogarnęłaś się, po czym poszłaś na spotkanie z wydawcą. 

Minęła chwila, z gabinetu wyszłaś cała zapłakana...znowu...Tym razem były to łzy szczęścia. w duchu dziękowałaś Brunetowi za to, że w ciebie wierzył, nawet wtedy kiedy i ty straciłaś nadzieję. 

Wybiegłaś z budynku, cała w skowronkach. Zaczęłaś skakać, śpiewać, tańczyć i robić inne rzeczy, których normalnie byś w tym miejscu nie robiła. Miałaś ochotę chodzić do wszystkich i ich przytulać, energia cię nie opuszczała. Nagle zobaczyłaś sylwetkę chłopaka którego tak dobrze zapamiętałaś. 

boy-cute-girl-hug-love-Favim.com-282428.jpg- Uwierzyłam...Dziękuję...- Brunet nic nie powiedział, tylko mocno cię przytulił.



Tak zaczął się początek  pięknej i owocnej znajomości :)










WYSTARCZYŁO UWIERZYĆ ŻE WSZYSTKO BĘDZIE DOBRZE :)
believe-galaxy-life-photography-Favim.com-715761.jpg




-----------------------------------------------------------------
Bardzo przepraszam, że mnie tak długo nie było. Postaram się to teraz nadrobić i dać z siebie wszystko.
Problemy z internetem :/

Moją muzą była Emilka Haha xD 




Emilka wiem, że to nie sprawiedliwe, że się tam nie dostałaś, ale ja w ciebie wierzę i jak nie ta szkoła to inna :) 

sobota, 29 czerwca 2013

Claudia - Nathan

Jesteś tekściarką. Piszesz piosenki sławnym ludziom. Są dobre. Ba, stają się hitami. Dzień jak co dzień. Wybrałaś się do studia. Miałaś spotkać się z jakimś zespołem i napisać dla niego piosenkę. Usiadłaś wygodnie w czarnym, skórzanym fotelu z dużym czekoladowym cappuccino oraz notesem w ręku i czekałaś. Po 15 minutach, ktoś a raczej ktosie wparowali do pokoju. Krzyczeli, śmiali się. Byli tak zajęci sobą, że nie zauważyli progu i wszyscy runęli jak długi na podłogę. Spojrzałaś na nich i zaniosłaś się śmiechem. Gdy Cię usłyszeli szybko się podnieśli i otrzepali ubrania. Łysy, chyba lider zespołu przedstawił wszystkich:
- Jestem Max, a to są Siva, Nathan, Tom i Jay - mówiąc po kolei wskazywał na chłopców. Z każdym przywitałaś się uściskiem dłoni.
- Ja jestem Claudia i będę pisać z Wami piosenkę. No więc od czego chcecie zacząć?
- Uuuu bezpośrednia, lubię takie - powiedział (chyba) Jay.
- Dobrze, że nie trafił nam się jakiś gruby, łysy facet - powiedział Tom.
- Podziękujecie wytwórni później, a teraz bierzmy się do pracy - odparłaś z uśmiechem.
Przegadaliście o piosence 4 godziny. Chłopcy musieli już iść, ale wymieniliście się numerami i umówiliście na jutro rano.

***Następnego dnia***


Zwykle pierwsza przychodziłaś do studia, ale tego dnia zobaczyłaś kogoś siedzącego na Twoim fotelu. Nie usłyszał jak wchodzisz. Odchrząknęłaś głośno. Nieproszony gość wstał jak oparzony. Zauważyłaś, że to jeden z chłopaków - Nathan:
- Kobieto, chciałaś żebym dostał palpitacji serca czy co? - zapytał trzymając się za serce.
- Tak, w wieku 20 lat można umrzeć na zawał.
- Wiesz, wszystko jest możliwe.
- Co ty tutaj robisz? - zapytałaś zmieniając temat.
- Przecież umówiliśmy się na dzisiaj.
- Tak, ale nie tak wcześnie. Gdzie Tom, Max, Siva i Jay?
- Nie przyjdą. Coś im wypadło.
- No dobra. Masz już jakieś słowa?
- No jakiś początek mam.
- Pokażesz mi?
Podał Ci kartkę:

Oh her eyes, her eyes
make the stars look like they're not shining
her hair, her hair
falls perfecly without her trying
she's so beautiful
and i tell her every day

Spojrzałaś na niego. Uparcie wpatrywał się w wykładzinę.
- To jest piękne - powiedziałaś szczerze.
W końcu na Ciebie spojrzał. Udało mu się wykrzesać cień uśmiechu.
- Dzięki.
- No tylko co dalej?
- Na razie nic, tyle zdążyłem napisać zanim mnie o mało nie zabiłaś!
- Oj tam, nie przesadzaj.
Przeczytałaś tekst jeszcze raz. Był niesamowity, taki szczery. Jakby pisał o kimś, kogo kocha. Chciałaś dodać coś od siebie, ale kompletnie dziś nie miałaś weny:
- Wiesz, chętnie bym ci pomogła, ale nie mam dziś natchnienia.
- To może chodźmy na kawę.
- Jasne, czemu nie, za rogiem jest Starbucks.
Wzięliście swoje rzeczy i poszliście. Nath zamówił dla Ciebie czekoladowe cappuccino i szarlotkę, a dla siebie karmelowe latte i sernik. Usiedliście przy stoliku i zaczęliście jeść. W przerwach między gryzami ciast, chłopak opowiadał Ci o śmiesznych sytuacjach jakie miały miejsce w karierze chłopaków. Po pewnym czasie Nathan powiedział:
- My tu gadu gadu o mnie i moich kumplach, a ja nic o tobie nie wiem. Opowiedz mi coś o sobie.
No i zaczęło się: potok słów wyleciał Ci z ust. Tak dawno z nikim nie rozmawiałaś o swoich sprawach. Chłopak był dobrym słuchaczem. W końcu skończyłaś mówić:
- Przepraszam, dawno z nikim nie rozmawiałam o sobie - zarumieniłaś się.
- Nic nie szkodzi.
- Może dla odmiany ja posłucham, a ty coś powiesz.
Opowiadał o swoim dzieciństwie, o siostrze i mamie, o pasji do śpiewania i jak mu było trudno patrzeć na chłopców, gdy występowali bez niego. I tak minęło wam kilka godzin. Wracając do studia pomyślałaś, że mimo iż znasz tego chłopaka zaledwie 2 dni czujesz, że się w nim zakochałaś. Opowiedział Ci tyle o sobie, zaufał Ci i ty zrobiłaś to samo, ale wiedziałaś, że nie masz u niego szans, jest sławny. Gdy dotarliście na miejsce pełni nowych pomysłów usłyszałaś jak ktoś wbiega do pokoju. Odwróciłaś się. Zobaczyłaś resztę zespołu zziajanych:
- Co wy tu robicie? Myślałam, że coś Wam wypadło.
- Młody odwołał spotkanie. Powiedział, że napisałaś mu, że coś Ci wypadło.
- Zastanowiło nas to, że dlaczego miałbyś napisać akurat do niego, a nie na przykład do przystojnego Loczka - powiedział Jay śmiesznie poruszając brwiami.
Wszyscy spojrzeli na Nathana. Chłopak skulił się i nie chciał na Ciebie spojrzeć:
- Nathan spójrz na mnie - powiedziałaś łagodnie.
I spojrzał, wtedy słowa wylały się z niego, jak z ciepie w kawiarni:
- No bo jak zobaczyłem Cie pierwszy raz wydałaś się być całkiem interesująca. Pomyślałam, że lepiej cię poznam, ale bez tych pacanów, którzy wszystko niszczą. I miałem rację. Dziś w kawiarni rozmawiałem z Tobą jak z nikim innym. Przepraszam, że odwołałem chłopaków i nie napisaliśmy w końcu tej piosenki, ale musiałem sprawdzić czy jesteś podobna do mnie.
- I jak? - zapytałaś i obróciłaś się wokół własnej osi.
- Jesteś lepsza. - odpowiedział uśmiechając się.
- I co z tym zrobisz? - zapytał Tom.
- Zapytam ją czy zostanie moją dziewczyną. - odparł chłopak patrząc Ci głęboko w oczy.
- Tak - powiedziałaś i rzuciłaś na niego. Potem oboje złączyliście się w namiętnym pocałunku.
- No czemu Młody zawsze zgarnia najlepsze dziewczyny - powiedział Jay i wszyscy wybuchli śmiechem.

KONIEC
--------------------------------------------------------------------------------------
PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM!! tak rzadko dodaje imaginy, bo w boże ciało byłam chora -.- potem wyjechałam do Londynu, a później poprawiałam oceny i dopiero teraz mogę coś wstawić :( mam nadzieję, że jeszcze ktoś czyta....

niedziela, 19 maja 2013

Marysia - Nathan

Dziś miała się odbyć dyskoteka w twojej szkole. Wszyscy mówili tylko o niej. To nie twoje klimaty, ale postanowiłaś, że pójdziesz. Dodatkowo miała być tam jakaś niespodziana. Po lekcja wróciłaś do domu. Naszykowałaś sobie ciuchy:
szalona
Odrobiłaś lekcje i zjadłaś obiad. Dochodziła 16, dyskoteka rozpoczynała się o 17. Zaczęłaś się szykować. Wzięłaś prysznic, umyłaś włosy i je zakręciłaś na lokówce. Ubrałaś się we wcześniej naszykowane ubrania, zrobiłaś delikatny makijaż i wyszłaś. Nie miałaś daleko, więc poszłaś na piechotę. Po 10 minutach byłaś na miejscu. Dyskoteka dopiero się rozkręcała. Wszyscy już byli i stali pod ścianami. Jak zwykle. Wypatrzyłaś kawałek wolnego miejsca przy drabinkach i poszłaś tam. Zauważyłaś, że pod jedną ze ścian znajduje się scena. Jacyś chłopcy ustawiali na niej sprzęt. Po 15 minutach zaczęło się rozkręcać. Jak zwykle była to nudna dyskoteka. Miałaś już się zbierać, ale dyrektor wszedł na scenę i zapowiedział jakiś zespół. Po chwili pojawiło się pięciu chłopków. Trzech grało na gitarze, jeden na perkusji i jeden na keyboardzie. Każdy miał mikrofon. Zaczęli śpiewać. Brzmieli świetnie. Patrzyłaś jak urzeczona. Wszystkim spodobała się ta niespodzianka. Szybko poddali się muzyce. Tobie wpadł w oko chłopak przy keyboardzie  Po kilku piosenkach skończyli. Podziękowali i zeszli ze sceny. Zamiast nich pojawił się miejscowy DJ i poprowadził dyskotekę dalej. Postałaś jeszcze trochę. Po kilku minutach ktoś podszedł do Ciebie:
- Hej. Jestem Nathan. Czemu taka ładna dziewczyna podpiera ścianę?
- Cześć. Jestem Marysia. Gdzie ta ładna dziewczyna, bo nie widzę? - rozglądasz się wokół.
- A widzisz tu inną? - odparł z uśmiechem.
- Hmmm - rozejrzałaś się i z rumieńcem na twarzy odparłaś - Nie.
- Czemu tak stoisz?
- Bo nie lubię tańczyć.
- Więc co robisz na dyskotece?
- Przyszłam zobaczyć niespodziankę.
- Dzięki, że przyszłaś specjalnie dla nas. - wtedy zdałaś sobie sprawę, że chłopak, z którym rozmawiasz, to keyboardzista.
-   Nie ma sprawy.
Zaczął się wolny kawałek. Nathan spojrzał w Twoje brązowe oczy i powiedział swoim aksamitnym:
- Zatańczysz ze mną?
Ty nie mogłaś nic z siebie wydusić, więc tylko kiwnęłaś głową. Chłopak wziął Cię za rękę i pociągnął na parkiet. Delikatne Cię objął. Oparłaś policzek na jego silny ramionach. W tle leciała Twoja ulubiona piosenka - Use Sombody - Pixie Lott .  Wyglądało to jak kadr z filmu "Bal Maturalny". Niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy. Odsunęliście się, ale Nathan złapał Cię za nadgarstek i pociągną w cichsze miejsce. Wyszliście z sali na korytarz:
- No, wiec sobie potańczyłaś, ale beze mnie i mojego zespołu tak dyskoteka jest nudna. Może gdzieś pójdziemy? Na przykład na spacer.
- Bardzo chętnie.
Wyszliście ze szkoły. Poszliście do pobliskiego parku. Po drodze dużo rozmawialiście. Polubiłaś go. Obeszliście go  wzdłuż i wszerz. Potem skierowaliście się na plac zabaw. Obowiązkowo musieliście zaliczyć wszystkie atrakcje: zjeżdżalnie, drabinki, karuzele. Na końcu usiadaliście na huśtawkach. Ściągaliście się kto najszybciej i najwyżej się rozhuśta. Wygrałaś. W pewnej chwili poczułaś wibracje. Spojrzałaś na wyświetlacz telefonu, który wyciągnęłaś z torebki. Dzwoniła mama. Szybko odwróciłaś się plecami do Nathana i odebrałaś. Po szybkiej wymianie zdań rozłączyłaś się. Chłopaka zapytał:
- Mama?
- Tak.
- Chce żebyś wróciła do domu?
- Tak. Czytasz mi w myślach?
- Jeszcze nie, ale chciałbym - odparł ze śmiechem.
- No to muszę się zbierać...
- Czekaj, odprowadzę Cię.
Po drodze, jak wcześniej do parku rozmawialiście i żartowaliście. Z ciężkim bólem serca myślałaś o rozstaniu z Nathanem. Mimo iż znałaś go jeden dzień stał Ci się bliższy niż ktokolwiek inny. W końcu doszliście pod Twój dom. Zrobiło się trochę nie zręcznie:
- No to cześć. Miło było Cię poznać - powiedziałaś.
I weszłaś do domu. Pewnie już nigdy go nie zobaczę - pomyślałaś. Po chwili usłyszałaś dzwonek do drzwi. Otworzyłaś. Zobaczyłaś Nathana:
- Co...
Nie dokończyłaś zdania. Przerwały Ci je miękkie usta chłopaka. Oddałaś pocałunek. Po kilku minutach oderwaliście się od siebie, by zaczerpnąć powietrza. Spojrzałaś na Nathana. Dyszał i miał zaróżowione policzki. W końcu się odezwał:
- Całkiem nieźle całujesz. To jedna z moich ulubionych rzeczy w Tobie.
- A jakie są inne?
- Dowiesz się więcej jak umówisz się ze mną.
- Okej. Masz tu mój numer. Wyjęłaś długopis z torebki i zapisałaś ciąg cyfr na dłoni chłopaka.
- Do zobaczenia.
Chłopak pocałował Cię krótko i poszedł.

Nathan zadzwonił i umówił się z Tobą na randkę. Na spotkaniu zapytał czy nie zostaniesz jego dziewczyną. Oczywiście odpowiedź była twierdząca. Do tej pory jesteście razem.....

KONIEC
----------------------------------------------------------------------------------------
Ba dum psss

I jak Ci się podoba? :) Jak mam wypełniać zamówienia skoro osoby podające mi np: tt są tam raz na 2 tygodnie, a ja potrzebuje być z kimś w stałym kontakcie, jak pisze imagina dla niego -.-

PS dziękuje za podsunięcie zakończenia Magdzie :) Zatrudniam ją jako moją wenę na zakończenia :P

sobota, 11 maja 2013

Claudia - Tom

Byłaś przyjaciółką Jessici Sykes. Przyjaźniłyście się od podstawówki. Znałaś jej sławnego brata - Nathana. Siedziałyście właśnie u Sykesów w domu. W pewnej chwili odezwała się Jessica:
- Claudia, może gdzieś wyjdziemy w piątek? - zapytała.
- Jasne, tylko gdzie? Wszystkie kluby w mieście obskoczyłyśmy.
- No to może przyjdziecie do nas na koncert? - spytał Nathan wchodząc do pokoju. - Mam 2 wejściówki.
- W sumie co będziemy siedzieć w domu. Ja jestem za. - odparła twoja przyjaciółka. Rodzeństwo spojrzało na Ciebie.
- Wchodzę w to.
- Dobra, to koncert jest o 20. Samochód przyjedzie po was o 19. - powiedział chłopak i zmył się na górę.
Wy poszłyście do pokoju Jessici. Dziewczyna otworzyła swoją jakże wielka szafę i jęknęła:
- Nie mam się w co ubrać!!
- Kochana, chciałabym mieć tyle ciuchów co ty.
- No zobacz, nic nie nadaje się na koncert! Idziemy jutro na zakupy.
Westchnęłaś. Nie należało się z nią kłócić w sprawie ciuchów - i tak zawsze postawi na swoim. Umówiłyście się na jutro, pożegnałaś się z dziewczyną i poszłaś do domu. Zajrzałaś do swojej szafy i stwierdziłaś, że tez nie masz w czym iść na koncert. Może dobrze, ze idziemy jednak na te zakupy - pomyślałaś. Następnego dnia wstałaś, zjadłaś śniadanie, ubrałaś się i wyszłaś. Czekałaś na Jessice przed wejściem do centrum handlowego. Po 15 minutach się zjawiła. Weszłyście do sklepu. Dziewczyna przemieszczała się miedzy wieszakami jak pantera po klatce. W końcu znalazła dla siebie czarną sukienkę przed kolano z ćwiekami przy dekolcie. Ciebie zmusiła do przymierzenia tego: 
koncert

Poszłyście z rzeczami do kasy. Z zakupami skierowałyście się do kawiarni. Zamówiłaś czekoladowe cappuccino, a Jessica latte. Po wypiciu pożegnałyście się i poszłyście do domów. Było już po 17, wiec weszłaś jeszcze na facebooka i twittera. Nim się obejrzałaś za oknem zrobiło się ciemno. Umyłaś się i poszłaś spać. Następnego dnia miał się odbyć koncert. Jessica pojechała na próby ze swoim bratem, więc usiadłaś sobie z książką "Błękitna Gwiazda" i kakałkiem na parapecie. Tak siedziałaś do 16. Postanowiłaś zacząć się przygotowywać. Wzięłaś kąpiel, umyłaś i wyprostowałaś włosy i pomalowałaś paznokcie na niebiesko. Spojrzałaś zegarek. Wskazywał 18. Szybko ubrałaś się w wczoraj kupione ubranie i wyszłaś. Zamówiłaś taksówkę, która po 15 minutach zawiozła Cię pod dom Jessici. Zadzwoniłaś. Dziewczyna otworzyła Ci drzwi. Czekałyście już tylko na samochód. Po kilku minutach przyjechał. Wsiadłyście i pojechałyście. Po niedługim czasie byłyście pod halą. Przed nią stały tłumy piszących fanek. Podeszłyście do tylnych drzwi. Chłopcy się rozgrzewali. Gdy was zobaczyli szybko przyszli się przywitać. Jessica przedstawiła was sobie:
- Chłopaki, to jest moja przyjaciółka Claudia - wskazała na Ciebie.
- Claudia ten w loczkach to Jay, łysy nazywa się Max, kwadratowa szczęka ma na imię Siva, ten, który wygląda jakby się naćpał to Tom, a mojego głupiego brata już znasz.
- Ej, gdyby nie ja nie było by Cię tu, wiec nie nazywaj mnie głupkiem.
- A ja nie wyglądam jak naćpany - krzykną Tom.
I wszyscy zaczęli się śmiać.
- Tak poza tym Jessica, nie mówiłaś, że masz taką śliczną przyjaciółkę - powiedział Tom i mrugną do Ciebie.
Zarumieniłaś się.
- Dobra chłopaki, musimy się zbierać, zaraz dajemy koncert - powiedział Max.
- Będzie czadowy. - po czym wszyscy przybili sobie piątki.
- No a teraz RUCHY!!
Wzięli mikrofony i weszli na scenę. Fanki zareagowały bardzo entuzjastycznie. Chłopcy zaczęli od All time low, potem Rocket, Personal soldier, Last to know. W połowie koncertu było Heart Vacancy. Chłopaki wybierali sobie dziewczyny. Ze zdziwieniem zobaczyłaś, że Tom kieruje się w waszą stronę. Po chwili chłopak złapał Cie za rękę i wyciągną na scenę. Spojrzałaś na Jessice. Ona tylko wzruszyła ramionami. Rozpoczęła się piosenka. Tom cały czas wpatrywał Ci się w oczy. Czułaś się jak zaczarowana, jakby ktoś uwięził was w bańce szczęście, mimo iż prawie nie znałaś tego chłopaka. Piosenka się skończyła. Zeszłaś ze sceny. Po chwili dołączyli do Was chłopcy. Tom cały czas Ci się przyglądał. Po koncercie pojechaliście do klubu się zabawić. Wypiłaś drinka i poszłaś z Jessicą tańczyć. Po kilku piosenkach poczułaś, że ktoś obejmuje Cię od tyłu. To był Tom:
- Cześć mała - uśmiechną się.
- Cześć.
- Fajnie tańczysz.
- Dzięki.
- A może potańczyli byśmy razem?
- Czemu nie.
Poszliście na środek parkietu. Chłopak nie źle tańczył Po kilku chwilach puścili wolna piosenkę. Tom przysuną się do Ciebie i położył swoje ręce na twoich biodrach. Ty położyłaś swoje na jego szerokich ramionach. Podobało Ci się to. Piosenka się skończyła. Popatrzyłaś w jego brązowe oczy. Po chwili poczułaś miękkie i ciepłe usta chłopaka na swoich. Odwzajemniłaś go. Niedługo oderwaliście się od siebie, by zaczerpnąć tchu. Ty szybko uciekłaś do damskiej toalety. Nie mogłaś w to uwierzyć! Chwile temu całowałaś się z chłopakiem, którego nie znałaś! Ba! zamieniłaś z nim tylko kilka zdań! - pomyślałaś. Ktoś zapukał w drzwi. Na dole zobaczyłaś męskie but:
- Claudia, jesteś tu? - ktoś zapytał.
To był głos Toma. Nie odezwałaś się. Tom dalej prowadził monolog:
- I po co ja ją całowałem! Mogłem poczekać! Nie moja wina, że jest taka ładna! Głupek, głupek, głupek. Chyba się zakochałem - Uderzył pięścią w drzwi i wyszedł.
Ty też wyszłaś. Poszłaś go poszukać. Zrobiło Ci się głupio, że tak uciekłaś. Zobaczyłaś go jak siedzi przy barze i się upija. Podeszłaś tam. Tom już sięgał po kieliszek z wódką, ale chwyciłaś go za rękę. Spojrzał ze złością, ale potem zmienił wyraz twarzy. Było mu przykro. Zaczęłaś rozmowę:
- Tom, przepraszam, że uciekłam...
- Nic nie szkodzi, to ja powinienem Cie przeprosić, bo Cie pocałowałem.
- Nie masz za co, gdybym tego nie chciała, to bym się nie odwzajemniła.
- To znaczy, że Ci się podobam??
Zarumieniłaś się. Chłopak wziął to chyba za tak, bo złożył kolejny pocałunek na twoich ustach.

Od tamtego dnia jesteś dziewczyną Toma. To jest miłość od pierwszego wejrzenia. Codziennie dowiadujecie się o sobie nowych rzeczy.
---------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, ze musiałaś tak długo czekać :( i przepraszam, że nie dodałam nic w majówkę. wyjechałam na 2 dni i zgubiłam wenę. Jakby ktoś znalazł to proszę o oddanie. Co nie komentujecie?! Coraz mniej jest komów :( Ktoś w ogóle czyta to gówno? 

wtorek, 30 kwietnia 2013

Julia - Jay

Dziś miałaś się wprowadzić do nowego mieszkania z przyjaciółką. Znalazła ogłoszenie, ze ktoś poszukuje współlokatora, wiec się zgłosiłyście. Gdy dojechałyście na miejsce przywitał was fajny chłopak:
- Cześć, jestem Jay i będziecie ze mą mieszkać. Chcecie obejrzeć dom?
- Cześć, to Claudia, a ja jestem Cysia - przedstawiła was przyjaciółka - Jasne, że chcemy.
Poszłyście za Jayem. Pokazał wam kuchnie, łazienkę, salon i wasze pokoje. Ogólnie dom był bardzo ładny. Twój pokój znajdował się na przeciwko pokoju chłopaka, z dala od pokoju przyjaciółki. Twoja sypialnia był w fiolecie i czerwieni z jasnymi meblami. Po krótkiej wycieczce:
- Pomóc wam przy wnoszeniu pudeł? - zaproponował Jay.
- Jasne.
Chłopak wyciągnął z waszego samochodu pierwsze pudło.
- Wow, jakie to ciężkie. Co wy tam macie?
- Ciuchy - odparłaś z uśmiechem.
- No tak, mogłem się domyślić - mrukną pod nosem.
Wszedł po schodach chwiejnym krokiem. Wzięłaś mniejsze pudło i poszłaś za nim:
- Gdzie to postawić? - krzykną na górze.
- U mnie w pokoju - odkrzyknęłaś.
Poszłaś za nim. Zdyszany leżał na łóżku:
- Masz kiepską kondycje - powiedziałaś ze śmiechem.
- Taa to spróbuj wnieść takie pudło na górę i się nie zmęczyć.
- Ok.
- Ok? - zapytał Jay.
- Ok. To o co się zakładamy?
- Hmm - z namysłem potarł swoją brodę - Jeśli przyniesiesz tu to pudło, to zabiorę Cie na obiad, a jeśli nie to ty zrobisz mi obiad.
- Stoi.
Uścisnęliście sobie dłonie i poszliście na dół. Wyciągnęłaś pakunek. Był ciężki, ale nie chciałaś tego pokazać chłopakowi, a po za tym nie cierpisz gotować. W końcu wniosłaś go do pokoju. Stałaś i patrzyłaś z uśmiechem jak Jay gapi się na Ciebie. Podrapał się po loczkowatej głowie:
- Chyba Cie nie doceniłem. Obiecałem, że postawie Ci obiad, wiec tak zrobię. Pójdziemy juto. - powiedział,a wychodząc puścił Ci oczko.
Pomyślałaś, że jest nawet słodki. Wniosłaś resztę pudeł do pokoju i zaczęłaś się rozpakowywać. Spojrzałaś na cichy w szafie i rozpoczęłaś poszukiwania czegoś odpowiedniego na jutro. Wybrałaś to:
imagin2

Potem poszłaś spać. Następnego dnia wstałaś o 9. Zjadłaś śniadanie. Chciałaś wejść do łazienki, lecz Jay był szybszy:
- Ej, właśnie chciałam tam wejść.
- Jak chcesz to jest tu miejsce dla nas obojga - odkrzykną chłopak zza drzwi.
- Nie, dzięki - mruknęłaś i poszłaś do pokoju.
Postanowiłaś, że wejdziesz na facebooka i twittera. Tak też zrobiłaś. Spojrzałaś na zegarek. Jay siedział już w łazience dobrą godzinę. Podeszłaś pod drzwi:
- Jay rusz tą dupę!
- Czekaj, myślisz, że o te loczki nie trzeba dbać?
- Jeśli nie wyjdziesz stamtąd wciągu 5 minut, na obiad pójdziesz sam.
- To lepiej dla mnie, będę mniej płacił.
- Wyłaź! - krzyknęłaś.
- No dobra, już dobra - mrukną i wyszedł.
Ty szczęśliwa weszłaś do łazienki. Szybko umyłaś się i zęby oraz zakręciłaś lokówką włosy. Potem poszłaś do pokoju i założyłaś wcześniej naszykowane ubranie. Wyglądałaś ślicznie. Ktoś zapukał do twoich drzwi. Otworzyłaś. Było to Jay:
- To co, idziemy?
- Jasne.
Wzięłaś torebkę i poszłaś z chłopakiem do jego samochodu - czarnego fiata 126 p :
- Właściwie, to gdzie mnie zabierasz?
- To niespodzianka.
I żeby uniknąć zbędnych pytań włączył muzykę i zaczął podśpiewywać. Ty odwróciłaś się do okna i podziwiałaś widoki. W końcu dojechaliście na miejsce. Była to skromna, ale śliczna restauracja. Jay jako gentleman otworzył Ci drzwi. Usieliście przy stoliku, młoda dziewczyna podała wam menu. Spojrzałaś w kartę. Po chwili przyszła kelnerka:
- Czy już się państwo zdecydowali? - zapytała miłym głosem.
- Ja poproszę pomidorową i fante. - powiedział chłopak.
- A ja spaghetti i cole.
Dziewczyna poszła do kuchni.
- Wiec Jay jak często tu bywasz?
- Rzadko, tylko wtedy kiedy przegrywam zakłady z dziewczynami, że nie wniosą pudła. Jest tu dobra, ale tanie jedzenie.
- Hmm ile dziewczyn już tak wygrało?
- Tylko jedna - uśmiechnęłaś się - Ej, a kto powiedział, że ty?! - pokazałaś mu język.
Dziewczyna przyniosła wam zamówienia. Z Jayem rozmawiało ci się dobrze. Był dowcipny i uroczy. I chyba Ci się podoba. Po skończonym obiedzie pojechaliście do domu.
- Chyba muszę częściej z tobą wygrywać, bo jedzenie było przepyszne - powiedziałaś.
- Nie przyzwyczajaj się - odparł chłopak.
- Dzięki za obiad.
- Nie ma za co.
Po tej krótkiej wymianie zdań poszłaś do pokoju. Siedziałaś tam do końca dnia. Po 22 położyłaś się spać. Nagle usłyszałaś jakiś szmer. Szybko podniosłaś się. Coś wyłoniło się i krzyknęło. Sama tez to zrobiłaś. Ktoś zasłonił Ci usta.
- Spokojnie Julka, to tylko ja.
- Jay ty idioto chcesz, żebym dostała zawału.
- Nie, bo kto mi będzie płacił za czynsz.
Przewróciłaś oczami.
- Czego chcesz?
- No bo, ja chciałem Ci coś powiedzieć....
- Co? - odparłaś z nadzieją.
- Mimo iż znamy się 2....
- Właściwie jest już po 12, wiec 3.
- Dobrze, więc znamy się 3 dni no i nie wiem jak Ci to powiedzieć, ale bardzo Cię lubię.
- Ja bardzo?
- Tak bardzo.
Po czym nachylił się i Cię pocałował. Odwzajemniłaś go. Po chwili musieliście się oderwać, by zaczerpnąć powietrza.
- Czy to znaczy, że zostaniesz moją dziewczyną? - zapytał Jay.
- To znaczy tak - odparłaś z uśmiechem.

Od tamtej strasznej nocy jesteście razem. Ominęliście kilka baz, mieszkacie razem od początku waszego związku. 
--------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że tak mało się udzielam. Postaram się to nadrobić przez majówkę, Przepraszam, że tak późno dodaje imagina :( mam nadziję, że warto było na niego tyle czekać :)

poniedziałek, 15 kwietnia 2013


Nathan dla Olii


            Właśnie wzięłaś do ręki małą przyjazną jaszczurkę , gdy usłyszałaś dźwięk małego dzwoneczka przymocowanego do drzwi twojego sklepu. Następnie dotarły do ciebie ciche kroki, których dźwięk był skierowany w twoją stronę, i powoli były coraz głośniejsze.
            Odwróciłaś na chwilę wzrok od jaszczurki , teraz powędrował do drzwi. W twoją stronę szedł szatyn o niebiesko-zielonych oczach i z uśmiechem na twarzy.
- Dzień Dobry! Nazywam się Nathan.- powiedział zadowolony.
- Dobry. – odpowiedziałaś.
Chłopak chciał podejść bliżej recepcji , gdy  postawił krok nie zauważył, że o jego spodnie zaczepił się drucik z klatki. Przesunął nogę, gdy klatka spadła na ziemię .( Klatka była, na szczęście pusta )
- Uważaj trochę!- krzyknęłaś.- Nie chciałem, przepraszam…- powiedział – ale przecież tam nic nie ma. Chyba nic takiego się nie stało…
- A co jeśli tam byłby mały, bezbronny…- obejrzałaś się dookoła- chomik..- powiedziałaś wiedząc już , że z tym chłopakiem będą kłopoty.
-Oh... Już przestań! Przecież nikomu nic się nie stało..
- Co chciałeś?!- zapytałaś chłopaka, zła na niego.
- Przyszedłem tu, bo chciałbym mieć psa- powiedział
- Nie jestem pewna, czy mógłbyś go mieć, po takim zdarzeniu…
- Proszę przestań już… To był tylko jednorazowy wypadek, i nikt na tym nie ucierpiał…- chłopak podrapał się po głowie, znów się szczerząc.
- No już ok. Tylko oby to już więcej się nie powtórzyło!
- Dobrze, to jak ? Pokażesz mi te psy ?- zapytał.
             Zaprowadziłaś Nathana do boksów ,w których znajdowały się różne bezpańskie czworonogi .Chłopak podszedł do jednego zaczął go „oglądać” i uśmiechać się do niego. . Niestety, Shark chyba go nie polubił bo zaczął warczeć. Chłopak w tym momęcie się trochę oddalił. Nie zauważył jak sweter zaczepił mu się o zamek w boksie. Pies wybiegł z niego jak strzała.
            Spojrzałaś na chłopaka wrogim spojrzeniem. Na co ten opuścił głowę, ale zauważyłaś lekki łobuziarski uśmiech na jego twarzy. Rzuciłaś się, by złapać Shark’a , ale ten ci uciekł.
- Co się gapisz ?! Może byś pomógł?!- powiedziałaś zła na chłopaka.
- No już , już . Idę. – powiedział.
            Łapaliście psa dobre półgodziny. Byłaś  zdenerwowana na Nathan’a .A on jakoś się tym nie przejął.
- To jak masz na imię ,piękna ?- zapytał zadowolony.
- Nazywam się Ola. Nie powiem , że miło cię poznać…- odpowiedziałaś, nie patrząc się na chłopaka.
-Oh…Przestań… Wiem, że gdzieś tam w środku cieszysz się, że mnie spotkałaś…- Puścił ci oczko.
            Odwróciłaś się do niego plecami udając, że coś robisz ,  po czym sama się do siebie uśmiechnęłaś. Chłopak ci się spodobał, ale nie chciałaś mu o tym mówić. Szybko spoważniałaś, żeby się niczego nie domyślił. Nathan, w ostatniej chwili złapał przebiegającego obok niego Shark’a. Dobrze znałaś tego psa. Wiedziałaś, że coś wywinie. Chłopak złapał go za obroże i szedł z nim w kierunku jego boksu. Nagle, z kieszeni w spodniach Nathana, dobiegł dźwięk dobrze ci znanej piosenki „ Boys II Men”. Chłopak stanął, żeby odebrać iPhona , kiedy Shark osikał mu nogę.
            Zły chłopak zaczął trząchać nogą, jakby to miało w czymś pomóc. Ty tylko stałaś obok śmiejąc się z „nieszczęścia” bruneta. Na co on spojrzał na ciebie i razem z tobą przez chwilę się śmiał. Nagle chłopak skierował wzrok na inny boks, prowadząc Shark’a do jego legowiska. Podszedł do białego, małego pieska. Był to kundel, ale było widać w im coś z teriera.
- Cześć, Mały !- powiedział biorąc pieska na ręce- jak się nazywasz?- podniósł psa, po czym dotknął swoim nosem, jego małego ciemnego noska.
- To jest Harry – powiedziałaś uśmiechnięta, że ktoś w końcu zaopiekuje się kundlem.
- Harry…Chyba zostaniesz ze mną na dłużej…- powiedział zadowolony.
            Jak powiedział, tak się stało.
- Wiesz …Ja nigdy wcześniej nie miałem psa…Może dasz mi swój numer…I jeśli nie będę czegoś wiedział, to do ciebie zadzwonię?
- Oczywiście. To jest numer do schroniska…- podałaś Nathanowi plakietkę.
- Ale mi chodziło o twój numer. Nie ufam nikomu innemu..- zobaczyła ten sam cwaniacki uśmieszek, co na początku.
            Po długich przekonywaniach chłopaka, dałaś mu swój numer, żeby się odczepił. Jednak byłaś zadowolona, że dałaś mu się namówić. Wydawał się bardzo miły. Zadowolony wyszedł ze schroniska zrzucając karmę dla chomików po drodze.
- Przepraszam!- krzyknął, szybko wszystko poprawiając. Ty zaczęłaś się z niego śmiać.
            Od wizyty chłopaka, widzicie się prawie codziennie. Nie dlatego, że ty tego chcesz, bardzo lubisz się z nim spotykać, ale czasami doprowadza cię do szału. Dzwoni codziennie i prosi o pomoc przy Harry’m.
- Cześć to ja. Nathan…-powiedział przez telefon.
-Tak wiem! Dzwonisz do mnie przynajmniej 3 razy dziennie…
- Jest taka sprawa… Wiesz.. No ..Ten…Harry. No to on… On jest …BRUDNY!...Tak. Jest brudny. A ja nie umiem myć psów. Pomogłabyś mi ?
- A czy późnie dasz mi już spokój?- zapytałaś.
- Tego nie obiecuję..- powiedział uśmiechając się do słuchawki.
            Nie minęła chwila, a już byłaś, pod jego domem. Znałaś drogę dokładnie. Zadzwoniłaś do drzwi domu Nathana. Ten szybko otworzył ci drzwi, i zaprosił do środka. Zobaczyłaś czystego Harr’ego , który skakał na ciebie zadowolony twoim przyjazdem.
-Przecież on jest czysty !- powiedziałaś zła na chłopaka, który kazał ci do siebie przyjechać , mimo że musiałaś pracować.
-Nie prawda…?-odpowiedział, rozglądają się dookoła.
            Chłopak szybko chwycił doniczkę, wyrwał kwiatek i usmarował psa ziemią.
-Chyba sobie ze mnie żartujesz…!- powiedziałaś zła.
- No właśnie nie. Popatrz na niego. On potrzebuje kąpieli…To pomożesz mi ,czy nie ?-uśmiechnął się.
- Gdybym wiedziała, że jest czysty to bym nie przyjeżdżała…A teraz to już ci pomogę…                                    
         Chłopak wziął Harr’ego na ręce i poszliście do łazienki. Wsadziliście Harr’ego do wanny. Opłukaliście go wodą , następnie zaczęłaś go myć szamponem dla psów.
         Chłopak postanowił, że sam zmyje pianę . Robił to niestety bardzo niezdarnie. Chciałaś mu pomóc, ale szybko przekonałaś się, że to zły pomysł. Nim się obejrzałaś chłopak wrzucił cię do wanny . 
            Pies automatycznie uciekł i zaczął biegać z pokoju do pokoju.
-Nathan, pomożesz mi ? – zapytałaś wyciągając w jego stronę rękę.
Chłopak wziął ręcznik, aby potem cię nim okryć, po czym wyciągnął dłoń w twoją stronę. Chwyciłaś ją i bardzo szybko pociągnęłaś Nathan’a w swoją stronę, czego skutkiem było to, że teraz cali mokrzy siedzieliście w wannie.
            Ku twojemu zdziwieniu, chłopak nie wynurzył się jeszcze, z wanny. Postanowiłaś sprawdzić co mu jest. Wyszłaś z wanny. Chciałaś przyciągnąć go do siebie. Chwyciłaś tak jak poprzednio jego dłoń. Pociągnęłaś, ale chłopak dalej się nie wynurzał. Nagle Nathan, znów cię pociągnął do siebie i  znów wylądowałaś w wodzie. Tym razem ty na chłopaku .
-Martwiłam się o ciebie!- krzyknęłaś, uderzając go w klatkę piersiową.
- Bardzo miło mi to słyszeć…- powiedział z uśmieszkiem łobuza, powstrzymując twoje ręce od wymierzanych w jego stronę ciosów.
 Tym razem byliście bliżej siebie niż kiedykolwiek. Tak blisko , że bez problemu mogłaś usłyszeć jego szybciej bijące serce. Ręka chłopaka delikatnie powędrowała za twoją głowę. Chłopakowi zrzedniał uśmiech z twarzy. Teraz jego oczy wędrował z twoich ust na jedno oko, na drugie i na nos. Chłopak  nie mógł się na ciebie napatrzeć.  Po czym jego wzrok został już na twoich ustach. Spojrzałaś na niego . On się uśmiechnął, po czym przyciągnął cię lekko do siebie i delikatnie pocałował. Odwzajemniłaś pocałunek. Chłopak ponownie spojrzał na ciebie przerywając to co przed chwilą się stało i się uśmiechnął.
- Wiedziałem!- powiedział, patrząc na ciebie pewny siebie.
- Ale co? – spytałaś.
- Że ci się podobam, kotku . Wiedziałem to !- Powiedział.
- Oh… Zamknij się już!- powiedziałaś, przyciągając go do siebie i ponownie całując.

*Parę miesięcy później*
            Jesteś razem z Nathan’em  szczęśliwa.  Prowadzicie twój sklep zoologiczny, który jednocześnie jest schroniskiem. Chłopak bardzo kocha zwierzęta tak jak ty, ale jest strasznie niezdarny , co oznacza że wszystko musisz robić za dwoje.


 Ok. To byłoby na tyle. Mam nadzieję, że się podobało. Przepraszam za to opóźnienie i wg . Ale nie miałam czasu…  

piątek, 5 kwietnia 2013

Jay - Poziomkowa

Jesteś tancerką. Codziennie chodzisz do szkoły na zajęcia taneczne. Pewnego dnia po zajęciach znajomi zaproponowali Ci wyjście do klubu. Mieli tam pojawić się inni z zajęć. Na szczęście miałaś na sobie wygodne i nadające się na imprezę ciuchy:
poziomkowa

Poszliście. Zajęliście miejsca przy stoliku. Dobrze, że był duży, bo dosiedli się do was jeszcze inni tancerze. Wśród nich byli chłopcy. Wasza wspólna znajoma przedstawiła was. Od razu wpadł Ci w oko ten w lokach o imieniu Jay.
Poszłyście z dziewczynami na parkiet. W tle leciała Twoja ulubiona piosenka - Lightning. Cały czas czułaś na Sobie wzrok Jaya. Niestety czas szybko minął i musiałaś już wracać do domu.
*** Kilka dni później***
Przyszłaś na zajęcia. Wychodząc wpadłaś na Jaya. Chłopak pomógł Ci wstać, uśmiechnął się i poszedł. Całe zajęcia byłaś nieobecna. Zauważyła to Twoja koleżanka:
- Ela, co z Tobą? - zapytała.
- Nic.
- No jak nic, przecież widzę.
- To chyba jesteś ślepa.
- Jeszcze okularów nie muszę nosić.
- To czas zacząć.
- Dobra, zacznę, jak mi powiesz co się stało.
- Hhhh no dobra. - pomyślałaś - Jak jej nie powiem to się nie odczepi. - Podoba mi się Jay.
- AAAAAAA - Twoja koleżanka zaczęła piszczeć i skakać.
Wszyscy się na was spojrzeli.
- Ciii - zasłoniłaś jej usta ręką - Nikt nie może się dowiedzieć.
- Jasne, ale teraz weź tą swoją brudną łapę z mojej buzi - wymamrotała.
Zdjęłaś dłoń.
- I co masz zamiar z tym zrobić?
- Nic, a co mam robić?
- No jak co?! Umówić się z nim!!
- Haha xD jak ty to sobie wyobrażasz?
- Normalnie, pójdziemy znowu do klubu.
I na tym zakończyła się wasza rozmowa, bo skończyła się przerwa. Po zajęciach umówiłyście się, że pójdziecie do klubu. Poszłaś do domu się przygotować. Ubrałaś się w to:

poziomkowa 2
Z koleżanką umówiłaś się przed klubem. Weszłyście. Pochodziłyście trochę. Po chwili znalazłaś Jaya. Siedział z chłopakami. Siedzieli w takim miejscu, że mieli widok na parkiet. Postanowiłaś, że pójdziesz potańczyć. Akurat leciało Britney Spears - Womanizer. Zaczęłaś tańczyć. Po chwili poczułaś czyjeś ręce na swojej tali. Odwróciłaś się - to był Jay!
- Co tutaj robisz? - zakręcił Tobą.
- Tańczę, nie widać?
- Widzę i to jak dobrze.
Piosenka się skończyła. Następnie był wolny kawałek - Just one last dance. Jay przyciągną Cie do siebie. Położyłaś ręce na jego ramionach, a on swoje na Twojej tali.
- No więc, chciałem Ci coś powiedzieć.
- Co takiego?
- Hhhh podobasz mi się.
- Serio?!
- Serio, serio.
Nachylił się i łapczywie Cię pocałował.

Jay przeniósł się do Twojej grupy tanecznej, żeby mieć oko, czy nikt Cię nie podrywa i być bliżej Ciebie.
-------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale przygotowuje się do egzaminów. Zacznę pisać po egzaminie. Julka tez nie będzie pisać bo nie ma internetu. Mam nadzieje, że nie przestałyście czytać ;)
Coś mało komentujecie :((
PS. Ela mam nadzieję, że Ci się podoba i przepraszam, ze musiałaś na niego czekać tak długo :)